Mam z bohaterką tej książki przynajmniej jedną wspólną cechę. Obie kochamy torebki. Mamy do nich bezgraniczną słabość, darzymy je uwielbieniem i są one przedmiotem naszego pożądania. Nad tą namiętnością trudno zapanować, a walka z nią wydaje się bezcelowa. "Jeśli nie zdoła cię pocieszyć i zadowolić ślicznie opakowana kopertówka wyszywana austriackimi sztrasami, z satynową podszewką i w wytwornej reklamówce, to czy jest jeszcze jakaś nadzieja dla rodzaju ludzkiego?" - pyta z rozbrajającą szczerością Haley, a ja - niestety - także podpisuję się pod tymi bezpretensjonalnymi słowami.
Halej, główna bohaterka książki, właśnie zobaczyła na wystawie piekielnie drogą torebkę Judith Leiber. I, oczywiście, nie może przestać o niej myśleć. A właściwie nie tyle o niej, co o tym, jak zdobyć na nią pieniądze. Choć wie, że samo myślenie na niewiele się zda, gdyż najpierw musi skończyć studia, znaleźć dobrą pracę, zrobić karierę itd, itd...
Tymczasem pracuje jako ekspedientka w sklepie odzieżowym, czego bardzo się wstydzi. Pewnego dnia zastępuje też kelnerkę na firmowym przyjęciu. Tak zaczynają się jej klopoty, gdyż podczas imprezy dochodzi do morderstwa, którego ofiarą pada niezbyt lubiana przez Halej dziewczyna "przepiękna, królowa piękności, top-modelka Claudia". Oczywiście nasza bohaterka staje się jedną z podejrzanych osób, a równocześnie rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Nie zapominając ani na chwilę o torebce, która czeka na nią w szklanej gablocie ekskluzywnego butiku...
"Torebki i trucizna" nie zmęczą Was, a jeśli podejdziecie do tej książki z dystansem - również rozbawią. Autorka mruży do nas oko, a że robi to inteligentnie i dowcipnie, czyta się tę książkę z przyjemnością. No i te torebki...
Dorothy Howell "Torebki i trucizna", Wydawnictwo Bellona, 2012 r.
Komu polecam
Amatorom dowcipnych, lekkich kryminałów. I wszystkim "torebkoholiczkom"
Moja ocena 4,5