czwartek, 28 lutego 2013

Zapowiedzi na marzec 2013: "Pogrom w przyszły wtorek", "Ocalił mnie kowal"

Na rynku kryzys, ale wydawnictwa, na szczęście, nie odpuszczają. Rok wydawniczy rozkręca się na dobre, propozycje coraz ciekawsze. Wybrałam na początek książki autorów, których nie trzeba przedstawiać: Marcina Wrońskiego, twórcy świetnych retro-kryminałów o Lublinie i Izabeli Czajki-Stachowicz, wielkiej gwiazdy międzywojnia. Jestem pewna, że obie książki będą bestsellerami. Na kolejną odsłonę historii komisarza Maciejewskiego autorstwa Wrońskiego czekają wierni fani. Natomiast "Czajka" ma od wielu lat grono miłośników; czytałam większość jej książek, ale tej nie. Czekam więc z niecierpliwością.  



Marcin Wroński
"Pogrom w przyszły wtorek"
W.A.B.

Piąty kryminał retro z lubelskim gliną! Zygmunt Maciejewski, komisarz przedwojennej policji, już rok spędził w więzieniu i jest rozpracowywany przez okrutnego ubeka. Wprawdzie major Grabarz nie zdołał skłonić Zygi do kolaboracji, lecz wie, że dopnie swego. Maciejewski, policjant oddany swojej pracy i lojalny wobec prześladowanych kolegów po fachu, zgadza się pomóc nawet ubekowi, gdy ten - zupełnie nieoczekiwanie - żąda, by Zyga zapobiegł... mającemu wybuchnąć pogromowi w Lublinie. Jeśli Maciejewski odmówi, życie jego byłego podkomendnego zawiśnie na włosku, o co Grabarz się postara. Komisarz wychodzi na wolność i trafia w środek piekła i chaosu. Lublin już nie jest miastem, w którym Zyga znał każdy zaułek i każdą melinę. Dawny gmach gestapo zajmuje NKWD, nową władzę trudno odróżnić od bandytów, a ludzki strach i zniechęcenie łatwo przeradzają się we wściekłą agresję. Maciejewski, by ocalić przyjaciela, musi szybko poznać nowe reguły - obowiązujące zarówno w półświatku, jak i w gabinetach aparatczyków. Mimo wszelkich trudności Zyga rozpoczyna nietypowe dochodzenie, rozpoznaje grunt i trafia na trop szmalcowników, którzy w czasie wojny wydawali Żydów. Przy okazji rozwikłuje zagadkę seryjnych morderstw, od kilku tygodni spędzającą sen z powiek milicji, i - co najważniejsze - stara się odzyskać utraconą rodzinę. Czy te wszystkie sprawy nie przerosną zagubionego w powojennym świecie sanacyjnego policjanta?
 
 
Izabela Czajka-Stachowicz
TU RECENZJA
"Ocalił mnie kowal"
W.A.B.
 
Wybucha II wojna światowa. Bella, ozdoba międzywojennych salonów Berlina, Paryża i Warszawy, trafia do getta. Dzięki staraniom męża, Jerzego Gelbarda, który przekupuje wpływowego gestapowca, tuż przed likwidacją getta w stolicy zostaje przeprowadzona do otwockiego, które rzekomo ma ocaleć. Wkrótce jednak i tutaj zaczyna się rzeź. Bella, cudem unikając kul, ukrywa się w rowie ciągnącym się wzdłuż kolczastych drutów. Tam dostrzega ją Danusia, córka kowala z pobliskiego Dobrzyńca, i pomaga uciec. Sam kowal daje Belli schronienie i melduje ją pod nazwiskiem swojej warszawskiej siostry, Stefanii Czajki. Gdy zawistny sąsiad kowala rozpozna w niej Żydówkę, obie z Danusią wrócą do Otwocka, by tam doczekać końca wojny. Mimo złowrogiej scenerii książka skrzy się humorem. Bella nie przestaje fantazjować w żadnych okolicznościach. Jest jak Szeherezada - opowiada, aby ocaleć.
 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Hanna Cygler "W cudzym domu"

Hanna Cygler napisała romans historyczny, który podbił moje serce. I chociaż pisarka ma grono wiernych czytelników, które zawdzięcza swoim współczesnym powieściom, to w mojej pamięci zostanie na dobre dzięki tej właśnie książce. W świecie, który przywołała, a który odszedł do historii, odnalazła się bowiem znakomicie. 

Wiele w tej książce postaci, wiele wątków i miejsc. Jest Polska, Francja, Sybir. Jest historia, polityka, ale także miłość i zdrada. Spiski i intrygi. Fatum, przeznaczenie, nadzieja na lepszy los. I wiele odniesień do naszej tradycji – również tej literackiej - oraz polskości szeroko rozumianej.

Hanna Cygler idzie w tej książce utartym torem i miłosnemu wątkowi, który „ciągnie” Luiza Sokołowska, podporządkowuje wszystkie inne. Nawet jeśli wyemancypowana, niezależna Luiza, która ucieka "narzeczonemu" niemal sprzed ołtarza może się wydawać postacią mało oryginalną i jakby skądś znaną, to z pewnością podnosi ona temperaturę powieści. Świetnie dopełniają tę postać inni bohaterowie – szczególnie płci męskiej; wyraziści, pełnokrwiści, charyzmatyczni.

XIX-wieczny świat jest barwny, fascynujący i... chwilami bardzo bliski. Szczególnie tam, gdzie chodzi o emocje. Historia i polityka to bowiem tylko tło wielkich namiętności, które targają bohaterami. Akcja jest dynamiczna, uczucia gorące, czyta się więc tę książkę znakomicie; jak przystało na dobry romans historyczny.  

Ale to, co mnie najbardziej ujęło, to pasja i wnikliwość, z jaką autorka przywołuje historię; zawikłaną, niejednoznaczną. Trudne zadanie, którego podjęła się pisarka zaprocentowało. Czyta się tę książkę lekko i przyjemnie, ale w pamięci zostaje znacznie więcej niż wspomnienie miłosnej intrygi. I tym bardziej chylę czoła przed Hanną Cygler.  

Hanna Cygler "W cudzym domu", Dom Wydawniczy Rebis, 2013 r.

sobota, 23 lutego 2013

Maggie O'Farrell "Ona pierwsza"

W tej książce ważny jest klimat; wyciszony, skupiony na detalach, kameralny. Tworzy go oryginalnie poprowadzona narracja, niejednocznaczne bohaterki i rodzaj niepewności, czy zawieszenia w czasie i przestrzeni, który każe nam w pełnym oczekiwania napięciu dotrwać do ostatniej strony powieści. 

Dwie historie, które na pozór nic nie łączy; pierwsza to opowieść o Alexandrze, która w Londynie lat 50. pragnie zrobić karierę i znaleźć osobiste szczęście. Pracuje, bawi się, poszukuje, błądzi... Niby to zwykła obyczajowa opowieść, romans, ale jednak nie do końca.

Druga to już współczesny Londyn i traumatyczna historia Eliny, która po bardzo ciężkim porodzie traci pamięć. Kiedy wchodzimy w ten skomplikowany, mroczny klimat trudnego macierzyństwa i zaczynamy rozumieć Elinę, naszą uwagę absorbuje już jej mąż. Oddany, emptyczny, wyrozumiały Ted - jak się okazuje - ma swoje własne traumy z przeszłości, które powracają do niego w najmniej oczekiwanym momencie. Ta opowieść wydaje się bliższa - choćby ze względu na osadzenie we współczesności, ale szybko okazuje się, że w tej książce nie ma "dalszych" i "bliższych" stron.

Losy bohaterów z pierwszej i drugiej opowieści łączą się bowiem w pewnej chwili w zaskakujący sposób, co podkręca akcję i wprowadza kolejne tajemnicze i intrygujące elementy. Nie wiadomo, dokąd nas ta droga zaprowadzi...

Tę książkę trzeba czytać uważnie, na wyciszonych emocjach. Skupiając się na detalach; rozmowach, słowach, chwilach. I przyglądając się swoim odczuciom. Wtedy rzeczywiście ma ona nie tylko treść, ale i sens.

Maggie O'Farrell subtelnie gra na emocjach, bawi się słowem, eksperymentuje z uczuciami bohaterów, ale też uważnie się nad nimi pochyla. I perfekcyjnie prowadzi czytelnika do finału. Więc to nie tylko psychologiczny thriller, jak ktoś mógłby pomyśleć, ale coś znacznie, znacznie więcej.

Maggie O'Farrell "Ona pierwsza", Dom Wydawniczy Rebis, 2013 r.

piątek, 22 lutego 2013

Iris Chang "Rzeź Nankinu"

Siłą tej książki jest jej dokumentalna i historyczna wartość - unikatowa, pod wieloma względami odkrywcza i świadcząca o wielkiej determinacji autorki. Równie intensywny jest jej emocjonalny przekaz. Amerykańska reporterka Iris Chang, bazując na opowieściach swoich dziadków, dotarła do materiałów, które są świadectwem niewiarygodnej zbrodni dokonanej w 1937 roku na mieszkańcach chińskiego miasta Nankin.

Do oblężenia Nankinu doszło podczas drugiej wojny japońsko-chińskiej; 13 grudnia 1937 roku stolica narodowych Chin dostała się w ręce Japończyków. Był to punkt zwrotny tej wojny, ale równocześnie początek niespotykanej w dziejach świata zbrodni ludobójstwa dokonanej na setkach tysięcy Chińczyków. O tej historii Iris Chang słyszała w swojej rodzinie od dziecka. Opowieści o niewinnych ofiarach, wyjątkowym okrucieństwie Japończyków, a zarazem heroicznej obronie mieszkańców miasta kazały dziennikarce zgłębić ten temat. Jej żmudna praca zaowocowała nieznanymi dotąd dokumentami ocalałymi z oblężenia, relacjami świadków, którzy przeżyli rzeź.

Chang zrobiła z tego znakomity użytek. Napisała książkę świetnie udokumentowaną, mającą wszelkie walory historyczne, ale równocześnie zbudowaną na osobistych emocjach; dramatyczną i niezwykle osobistą w wymowie. Zapomnijcie o historii, polityce, wojnie, a pomyślcie o tragedii każdej z przypadkowych ofiar; matek, ojców, dzieci - zdaje się mówić autorka - o każdej wymyślnej torturze i zbrodni, których celem było zadanie jak największego cierpienia.

Iris Chang konsekwentnie buduje emocjalny przekaz, tak by wstrząsnąć czytelnikiem. Przedstawia szczegółową relację z Gwałtu Nankińskiego pełną okrutnych, wynaturzonych scen gwałtu na dzieciach, kobietach, starcach. Sceny tortur, gwałtów i zabijania są tak naturalistyczne i drastyczne, że chwilami trudno o nich po prostu czytać. Równie wstrząsające są historie ludzi, którzy cudem przeżyli rzeź; okaleczni psychicznie i fizycznie nigdy już nie doszli do siebie. I nigdy nikt nie zadośćuczynił ich tragedii.

Unikatowe są w tej ksiażce relacje osób, które przeżyły zagładę, ale nie mniejszą jej  wartością są także wspomnienia misjonarzy, czy korespondentów, którzy w tym czasie byli w Nankinie. Jedną z takich osób był John Rabe, niemiecki przedsiębiorca i polityk, który prowadził międzynarodowe dzialania na rzecz obrony Nankinu. Dzięki jego dziennikowi możemy z bezstronnej perspektywy spojrzeć na wydarzenia z 1937 roku; zobaczyć jak broniło się miasto i jak nierówna i pozbawiona wszelkich zasad była to walka.

Książka Iris Chang ma jeszcze drugi, szczególnie osobisty i tragiczny wymiar. "Rzeź Nankinu" to dzieło, któremu dziennikarka poświęciła wiele lat swojego życia; zarówno zawodowego, jak i osobistego. Nie wiadomo do końca, jaki wpływ na jej stan psychiczny miała pracą nad publikacją, ale z pewnością była to książką jej życia. Wkrótce po tym, jak "Rzeź Nankinu" stała się bestsellerem w Stanach, u Chang zdiagnozowano chorobę psychiczną.

W 2004 roku popełniła samobójstwo. Miała 36 lat, zostawiła męża i malutką córeczkę.

Iris Chang "Rzeź Nankinu", Wydawnictwo Wielka Litera, 2013 r.

wtorek, 12 lutego 2013

Zapowiedzi na luty cz.II.: "Najpiękniejszy kraj", "W cudzym domu"

Druga część nowości wydawniczych na luty 2013 i dwie zupełnie różne od siebie książki. Pierwsza to romans historyczny znanej polskiej autorki Hanny Cygler. Druga zaś to kryminał niezrównanego Ake Edwardsona, o którego książkach miałam już przyjemność pisać. Znakomita, skandynawska proza.




 

„W cudzym domu”
TU RECENZJA
Hanna Cygler
Rebis

Doskonała kombinacja romansu z powieścią historyczną, sensacyjną i obyczajową
Lata osiemdziesiąte XIX wieku. Los rzuca Joachima von Eistettena, Louise de Sokolowski i Dmitrija Szuszkina do Warszawy. Każde z nich chce tu rozpocząć nowe życie. Tymczasem Joachim na skutek donosu zostaje osadzony w Cytadeli. Grozi mu szubienica, a w najlepszym razie wywózka na Sybir. Śledztwo prowadzi bowiem specjalny wysłannik carski, radca Szuszkin, który nienawidzi wszystkiego co polskie. Do czasu...
W powieści przemierzamy setki kilometrów: Paryż, Berlin, Gdańsk, Warszawa, miasta carskiej Rosji. Spiski, konspiracja i namiętności - wszystko to ukazane na bardzo dobrze udokumentowanym tle historycznym.
Bohaterowie ze swoimi problemami z tożsamością nabierają współczesnego wymiaru, a ich fascynujące przeżycia i perypetie miłosne trzymają w napięciu.

"Z pozoru spokojny polski XIX-wieczny dworek, za którym kryją się miłości, spiski, zdrady i romanse. Ta błyskotliwa opowieść wciągnęła mnie bez reszty"
Sonia Bohosiewicz



„Najpiękniejszy kraj”
Åke Edwardson
Czarna Owca

Ósmy tom cyklu kryminalnego z komisarzem Erikiem Winterem w roli głównej
W osiedlowym sklepie na przedmieściach Göteborga w brutalny sposób zostaje zamordowanych trzech mężczyzn. Strzały padły z bliska. W kasie nie ubyło pieniędzy. Czy ofiary znały morderców? Czy ktoś wykonał na nich wyrok? Ci, którzy mogą coś wiedzieć o tej sprawie, znikają w tajemniczych okolicznościach. Nikt nie chce współpracować z policją, wszyscy uparcie milczą.
Erik Winter rozpoczyna najtrudniejsze śledztwo w swojej policyjnej karierze.
Åke Edwardson - znany i ceniony autor kryminałów. Jako pisarz zadebiutował w 1995 r., przedtem pracował jako dziennikarz i wykładowca uniwersytecki. W latach 1981–1982 był oficerem prasowym przy ONZ na Bliskim Wschodzie. Obecnie jest jednym z najchętniej czytanych szwedzkich autorów.


*notki ze stron wydawców

Zapowiedzi na luty cz.I: "Single", "Sztuka uprawiania róż z kolcami"

Dziś pierwsza porcja nowości wydawniczych na luty. Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu, tym bardziej, że są idealne na walentynkowe święto ;) 








„Sztuka uprawiania róż z kolcami”
Margaret Dilloway
Wydawnictwo M

Sztuka uprawiania róż z kolcami to pogodna i mądra opowieść o więzach rodzinnych, przyjaźni i prawdziwej pasji, która pozwala rywalizować z najlepszymi.
Gal to przewlekle chora na nerki nauczycielka biologii, która ma nietypowe hobby: krzyżuje z powodzeniem rzadkie i piękne odmiany róż. Wszystko się zmienia, gdy w jej poukładanym i nieco nudnym świecie ląduje niespodzianie jej nastoletnia siostrzenica, spragniona rodzinnego ciepła i poczucia bezpieczeństwa.
Nagle okazuje się, że nie wszyscy ludzie wokół Gal są jej wrogami – być może ona sama pokazywała im tylko kolce. Powoli, krok po kroku świat pokazuje swoje jaśniejsze oblicze: jest szansa na zwycięstwo w zawodach hodowców, pogodzenie się z siostrą, a nawet na miłość.


 

„Single”
Meredith Goldstein
Wydawnictwo M

Komiczna i przenikliwa powieść obyczajowa o grupie kilku trzydziestolatków, dawnych przyjaciół z nowojorskiego college’u, którzy spotykają się po kilku latach na weselu jednej z przyjaciółek.
Większość singli się zna (a nawet ze sobą romansowało!), ale jest też dwóch obcych – i nie wiadomo, jak się zachowają.
Już przed samym ślubem jest gorąco od emocji, a podczas nocy weselnej dochodzi – jak to często bywa i w życiu – do nieoczekiwanych konfrontacji, które przynoszą w sumie oczyszczające skutki. Każdy z singli odpowiada sobie podczas tej nocy kogo (lub czego) najbardziej potrzebuje w życiu – i próbuje to zrealizować.


 
*Notki ze strony wydawcy

sobota, 9 lutego 2013

Jadwiga Skirmunttówna "Pani na Hruszowej"

Tę książkę można odbierać na dwóch płaszczyznach: historycznej i osobistej. Jadwiga Skirmunttówna, która była najbliższą przyjaciółką Marii Rodziewiczówny wspomina wspólne lata z pisarką przez pryzmat miejsc i czasów, w których przyszło im żyć. Robi to w subtelnym, sentymentalnym stylu.

Poznały się w 1905 roku. "Mój starszy brat przyszedł do mnie z wiadomością, że Rodziewiczówna urządza u siebie zebranie mające na celu wciągnięcie nas, kobiet, do szerszej pracy społecznej" - wspomina Skirmunttówna. Tak zaczęła się przyjaźń, zażyłość, może nawet miłość, która przetrwała aż do śmierci pisarki. To niewątpliwie wpłynęło na klimat tych wspomnień; są one ciepłe, bardzo osobiste, pełne oddania. Ale równocześnie bardzo skrupulatne i rzetelne pod względem historycznym. Autorka zaczyna od dziejów rodziny Marii Rodziewiczówny opartych na jej opowieściach. Jest tu historia rodu Czertwanów Rodziewiczów sięgająca XV wieku, czy zesłania rodziców Marii na Syberię. Jest wreszcie opowieść o rodzinnym majątku Hruszowa, skonfiskowanym po powstaniu, do którego Rodziwiczowie mogli dopiero po latach powrócić.

Jadwiga Skirmunttówna starała się w swojej książce przedstawić możliwie pełny portret przyjaciółki. Pokazuje ją w relacjach rodzinnych, towarzyskich, wiele miejsca poświęca jej zaangażowaniu w pracę społeczną i tzw. zwykłe domowe życie. Robi to w sposób bardzo subtelny, ciepły, dyskretny, co pokazuje, jak ważna i głęboka więź łączyła ją z pisarką. Losy obu kobiet śledzimy przez pryzmat tragicznych wydarzeń historycznych I i II wojny światowej. To swoista próba dla ich przyjaźni, z której wychodzą umocnione, mimo dramatycznych przeżyć. Widzimy je pełne poświęcenia dla siebie i innych, odważne, niezłomne, oddane ludziom i polskiej sprawie.

Piękny to portret pisarki, o której twórczości również możemy się tu sporo dowiedzieć i niezwykłe świadectwo czasów, w których żyła. A równocześnie niepowtarzalna okazja, by poznać inną niezwykłą kobietę, jaką niewątpliwie była Jadwiga Skirmunttówna. Żyjąca w cieniu pisarki i w jakiś sposób dla niej, dopiero po jej śmierci ujawniła swój literacki talent. "Pani na Hruszowej" to piękny ukłon w stronę pisarki, ale też naprawdę bardzo dobrze napisane wspomnienia.        

Jadwiga Skirmunttówna "Pani na Hruszowej", Wydawnictwo MG, 2012 r.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Dennis Gastmann "W 80 000 pytań dookoła świata"


Dennis Gastmann wędruje przez kontynenty i zadaje z pozoru głupie pytania. Czy Ameryka jest supermocarstwem? Czy Adam i Ewa pochodzą z Afryki? Ile owiec jest w Nowej Zelandii? Takich znaków zapytania rozpoczynających każdy rozdział znajdziecie tu więcej. I nie raz będziecie zaskoczeni, a nawet zszokowani - ale nigdy znudzeni. I naprawdę sporo dowiecie się o świecie.

Podeszłam do tej książki nieufnie, bo pachniała mi zgrywą. I zostałam bardzo przyjemne zaskoczona - to książka napisana z pomysłem, dociekliwością i humorem. Pełna ciekawostek i niespodzianek. Dla niemieckiego reportera Dennisa Gastmanna nie ma głupich pytań, są jedynie pytania-klucze, dzięki którym można otworzyć wiele drzwi. I zajrzeć tam, gdzie nikt dotąd nie zaglądał. 

Pytania, które zadaje Gastmann nie wzięły się znikąd.  Każdy człowiek ma jakieś pytanie, które nurtuje go niemal od kołyski - wyjaśnia autor.  - W ostatnich latach napłynęły do mnie setki takich pytań, na Facebooka, Twittera, e-mailem i faksem, w listach albo na kartkach pocztowych. Łączy jedno. pilnie domagają się odpowiedzi."

Gastmann ma więc misję, którą wypełnia z wrodzoną sobie dociekliwością, dowcipem, a nawet... poświęceniem. Gdy chce rozwikłać zagadkę "Dlaczego zostaje się torreadorem?" sam wychodzi na arenę, żeby poczuć towarzyszące temu emocje. W Nowej Zelandii usiłuje policzyć owce, a zgłębiając tajemnicę "American dream" odwiedza gabinet wziętego chirurga plastycznego. Reporter przemierza świat niby utartym szlakiem, a jednak miejsca, w które nas zabiera mamy szansę zobaczyć od zupełnie innej strony niż ta powszechnie znana. 

Na czym polega ich wyjątkowość? Na ludziach, których spotyka Gastmann; mniej lub bardziej przypadkowo. Na spotkaniach i rozmowach, które są niebanalne, często zaskakujące, a przede wszystkim sprawiają wrażenie naturalnych i spontanicznych. Autor nie boi się pytać, również o bardzo osobiste, intymne sprawy, ale potrafi też słuchać. Jest dowcipnym, wyrozumiałym rozmówcą i świetnym obserwatorem ludzkich zachowań. Właśnie dzięki temu napisał książkę podróżniczą inną od wszystkich, które do tej pory czytałam; inteligentną, dowcipną i pod wieloma względami odkrywczą. 

Dennis Gastmann "W 80 000 pytań dookoła świata", Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012 r.

sobota, 2 lutego 2013

Salman Rushdie "Dzieci północy"

W "Dzieciach północy” Salman Rushdie ujawnia cały swój epicki talent. Snuje opowieść o rodzinie, kraju, świecie. Tradycji, historii, kulturze, magii. Marzeniach i złudzeniach. I robi to po mistrzowsku.

Salim Sinai, narrator i główny bohater powieści przychodzi na świat o północy 15 sierpnia 1947. Dokładnie w tej samej chwili rodzi się tysiąc innych dzieci. Rodzą się także niepodległe Indie. Ten moment to symbol – nowego świata, wielkich nadziei, nadzwyczajnych możliwości.

Dzieci urodzone o północy obdarzone są wyjątkowymi zdolnościami, które mają im pomóc zmienić rzeczywistość. Co z tymi zdolnościami zrobią, zależy już tylko od nich. Ale cokolwiek zrobią, ich losy mają być odzwierciedleniem losów całego narodu.

W tej wędrówce przez odradzający się kraj towarzyszymy Salimowi, którego "urodzinowy” dar pozwala mu dokonywać rzeczy wielkich. Poznajemy przy okazji inne "dzieci północy” i mamy szansę zobaczyć, jak dzień narodzin zdeterminował ich życie.

To magiczna wędrówka, w której historia miesza się z literacką fikcją, codzienność z bajkowością, wzniosłość z banałem. Autor prowadzi swoistą grę z czytelnikiem, balansując między prawdą, a zmyśleniem, rzeczywistością, a snem. Ten zabieg tylko pozornie odciąga uwagę od historycznych i politycznych kwestii, które są osią opowieści. Pozornie – gdyż nierzeczywistość pewnych zjawisk jedynie wyostrza wymiar historycznego realizmu.

Swoista lekkość opowieści, epicki rozmach, wielość i barwność bohaterów powodują, że dramatyczny przekaz książki pozbawiony jest sztucznego patosu i demagogii. Dzięki temu ma wielką siłę rażenia. To sztuka, która autorowi udała się nadzwyczajnie i pozwoliła książce zaistnieć w szerokim odbiorze. A to najważniejsze.

Salman Rushdie "Dzieci północy", Dom Wydawniczy Rebis,  2012 r.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...