Janusz Majewski napisał powieść ciepłą, wzruszającą, mądrą. Sięgnął do najlepszych literackich wzorców, by pokazać pewną zwyczajną rodzinę, która odnajduje dla siebie pewne nadzwyczajne miejsce. Czytałam "Siedlisko" i "Zimę w Siedlisku", dając się ponieść klimatowi pięknej opowieści o życiu; w każdym jego wymiarze, również tym najtrudniejszym. I wcale nie miałam wrażenia, że już kiedyś oglądałam o tym film. Było nastrojowo, przyjaźnie, a chwilami temperatura emocji gwałtownie szła w górę. Jak to w życiu...
"Siedlisko" powstało na podstawie scenariusza serialu pod tym samym tytułem, którego współautorką była Zofia Nasierowska - żona Janusza Majewskiego, a on sam nakręcił film. Znakomity seriał z Anną Dymną i Leonardem Pietraszakiem w rolach głównych był więc wspólnym dziełem małżonków. Trzynaście lat później powstała pierwsza część książki "Siedlisko". Pomysł ryzykowny, ale - jak się okazało - wyjątkowo udany. Autorowi udało się wydobyć całe ciepło sfilmowanej wcześniej historii i pokazać szlachetność i siłę bohaterów.
W "Siedlisku" pierwsze skrzypce gra Marianna. To ona postanawia przenieść się z Warszawy na mazurską wieś, to ona przekonuje do swojego pomysłu męża Krzysztofa, to wreszcie ona bierze na siebie cały ciężar remontu starego domu i stworzenia z niego pensjonatu. To kobieta silna, twórcza, z charakterem. Ale też wrażliwa, delikatna, życzliwa i po prostu dobra. Cementuje całą rodzinę i gromadzi ją wokół siebie.
Wydaje się jednak, że siłą, która napędza ją do życia jest Krzysztof. Spokojny, wyciszony, odpowiedzialny jest ostoją Marianny; jej wielką miłością i partnerem w pełnym tego słowa znaczeniu. To nie jest małżeństwo idealne; przechodzi swoje kryzysy, ociera się o katastrofę, a jednak Marianna i Krzysztof walczą o siebie, bo po prostu mają o kogo.
Skupiłam się na tej dwójce bohaterów, gdyż to wokoł nich zbudowana jest fabuła "Siedliska". O niej też warto wspomnieć, bo i ciekawa, i osadzona w pięknym otoczeniu. Mazury, na które uciekają Marianna i Krzysztof okazują się bajkową przystanią z wcale niebajkowymi realiami do życia. Fantastycznie pokazany jest proces powstawania pensjonatu, asymilacji z "miejscowymi", życia w rytmie pór roku. To nowe, inne życie, które może nie jest łatwiejsze, niż w mieście, ale pod wieloma względami bogatsze. I pełne niespodzianek.
"Zima w Siedlisku" to pod wieloma względami inna historia. I napisało ją samo życie; śmierć Zofii Nasierowskiej. To hsitoria o stracie, samotności, przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć. Demonach, które budzą się nieoczekiwanie. O trudnej rzeczywistości, również tej rodzinnej, z którą przyjdzie się bohaterce zmierzyć.
Tragiczna śmierć Krzysztofa w wypadku samochodowym wydaje się początkowo Mariannie snem. Powoli, krok po kroku zaczyna mierzyć się ze światem, który jest dla niej obcy, pusty, wrogi. A jednak Marianna zostaje na Mazurach, w pensjonacie, który razem z Krzysztofem zbudowali, i mimo samotności, strachu, cierpienia, próbuje żyć tu dalej. Już sama.
"Zima w Siedlisku" nie epatuje żałobą, ale jest skupiona na uczuciach; również tych najtrudniejszych, jak złość po stracie, niepewność, także rozpacz. To również historia o tajemnicach, które wychodzą na światło dzienne dopiero po śmierci i o tym, ile tak naprawdę wiemy o sobie i swoich najbliższych.
Ale to także opowieść o nadziei i wielkiej sile, która tkwi w człowieku i pozwala mu dalej żyć. Mimo wszystko, a może wbrew wszystkiemu.
Janusz Majewski "Siedlisko", "Zima w Siedlisku", Wydawnictwo Marginesy, 2012 r.
sobota, 26 stycznia 2013
środa, 23 stycznia 2013
Zapowiedzi na styczeń cz.I: "Ona pierwsza", "Rzeź Nankinu", "Podróżniczki. W gorsecie i krynolinie przez dzikie ostępy”
Dziś pierwsza odsłona wydawniczych nowości 2013. Zapowiadają się znakomicie; obyczajowo, podróżniczo, historycznie. Odważnie i z rozmachem. Takich książek życzę sobie i Wam w całym 2013 roku.
Maggie O'Farrell
Rebis
Londyn lat 50. Alexandra Sinclair w samym sercu londyńskiej bohemy buduje swe nowe życie u boku ukochanego mężczyzny. Sprawy się jednak mocno komplikują...
Londyn współcześnie. Elina po traumatycznym porodzie usiłuje odnaleźć się w roli matki. Nie ułatwia jej tego partner, który boryka się z niejasnymi wspomnieniami z własnego dzieciństwa, zupełnie nieprzystającymi do wersji przedstawianej przez rodziców.
Losy tych dwóch kobiet, żyjących w różnych czasach, okazują się w przedziwny, intrygujący sposób splecione.
"Połączenie wzruszającego romansu z trzymającym w napięciu thrillerem psychologicznym - oto cała O'Farrell. (...) Świetnie się czyta" - "Elle"
"O'Farrell ma niewiarygodną umiejętność precyzyjnego przenikania i oddawania ludzkich emocji. Tutaj pokazała też mistrzostwo w budowaniu intrygującej opowieści" - "Observer"
Maggie O'Farrell pracowała jako dziennikarka w Hongkongu, była także zastępcą redaktora działu literackiego "Independent". REBIS opublikował Kiedy odszedłeś, jej debiut powieściowy, który zdobył prestiżową nagrodę im. Betty Trask, a także Ten dystans między nami i Zniknięcia Esme Lennox. Za powieść Ona pierwsza autorka otrzymała w 2010 roku COSTA Novel Award.
Iris Chang
Wielka Litera
W grudniu 1937 r. armia japońska wkroczyła do chińskiego miasta Nankin. W ciągu zaledwie kilku tygodni rozegrały się tam wydarzenia o niespotykanym w historii, niewyobrażalnym wręcz okrucieństwie. W wymyślny, bestialski sposób torturowano, gwałcono i wymordowano tam ponad 300 000 ludzi - żołnierzy i cywilów, w tym kobiety i dzieci. Iris Chang dotarła do ocalałych z masakry oraz nowo odkrytych dokumentów i opisała zapomniany, przerażający i mało znany epizod w dziejach chińsko-japońskich stosunków.
Napisana z ogromnym emocjonalnym zaangażowaniem Rzeź Nankinu wyciąga tę historię z mroków niepamięci. W Stanach Zjednoczonych stała się bestsellerem i wzbudziła liczne dyskusje.
Wolf Kielich
W.A.B.
XIX wiek, mężczyźni dzierżą władzę, kobiety siedzą w domu, grzejąc dłonie przy kominkach. Jednak nie wszystkie. Lady Hester Stanhope, Alexandrine Tinne, Ida Pfeiffer, Isabella Bird-Bishop, Marianne North, Mary Kingsley, Daisy Bates, Alexandra David Néel oraz inne odważne damy postanowiły wyrwać się z ram konwenansu, poczuć smak niezależności, dać upust swojej prawdziwej naturze, zaspokoić ciekawość - słowem, wyruszyć w daleki świat. I choć wiązało się to z wieloma niebezpieczeństwami - niekiedy większymi od tych, które mogły grozić mężczyznom - wszystkie dokonały wyczynów jak na tamte czasy niewiarygodnych, a przy tym niektóre wniosły znaczny wkład w rozwój nauki.
W sukniach i kapeluszach przemierzały pustynie oraz morza, konno i na słoniach podróżowały przez egzotyczne kraje, przebywały wśród kanibali, w murach klasztorów, w indiańskich wigwamach, jadły mrówki i węże. Poznawały obce zwyczaje i rytuały, wykazując więcej tolerancji i zrozumienia niż mężczyźni dokonujący odkryć przeważnie z bronią gotową do strzału.
* notki ze stron wydawnictw
wtorek, 22 stycznia 2013
Aneta Borowiec "Wilczyce"
Początek sugeruje lekką historię z nurtu tzw. literatury kobiecej z dość schematycznymi postaciami i przewidywalną fabułą. Ale nic bardziej mylnego. Szybko okazuje się, że to tylko przedbieg do znakomicie poprowadzonej opowieści, w której słowo "tajemnica" wysuwa się na pierwszy plan. Jest intrygująco, zaskakująco, niebanalnie. Z pomysłem i - co ważne, a niestety rzadko dziś spotykane - językową klasą.
Wilczyce? Czyżby chodziło o odważne, niezależne kobiety walczące o swoje miejsce w dzisiejszej rzeczywistości? Takie skojarzenia miałam po tym, jak poznałam Natalię oraz jej przyjaciółki. Młode kobiety, które spełniają się zawodowo, a niekoniecznie mają ochotę spełniać się w rolach żon i matek, doskonale wpisały się w ten schemat.
Ale nie o takie "wilczyce" tym razem chodzi. Tytułowe Wilczyce to wieś, do której wyjeżdża Natalia po tym, jak jej perfekcyjnie zorganizowany świat runął w gruzach jednego dnia. Zdradzona przez przyjaciółkę i narzeczonego, zmęczona toksyczną matką zostawia za sobą dotychczasowe życie i zwyczajnie ucieka przed problemami. Zamiast tygodniowego urlopu all inclusive we Włoszech (który miała zaplanowany co do grama w walizce) funduje sobie powrót do miejsca, w którym spędziła swoje dzieciństwo. Drewniana chałupa, ogród pełen kwiatów, ukochani dziadkowie, czas, który zdaje się stać w miejscu to świat tyleż jej bliski, co dawno zapomniany. Tu Natalia zbiera rozbiegane myśli, porządkuje chaotyczne życie i próbuje ustalić, co jest dla niej naprawdę ważne. W Wilczycach odzyskuje spokój. Tu jest jej dobrze.
Ale sielski nastrój nie trwa długo. Przypadkowa wizyta na strychu budzi demony przeszłości. Tajemnica, która w tej historii była dotąd ledwie przeczuwalna, nabiera realnych kształtów. Natalii przyjdzie się zmierzyć z tragedią, która wiele lat wcześniej zrujnowała życie wielu osób i odcisnęła piętno na jej rodzinie. Również, jak się okazuje, na niej samej. Ta podróż w przeszłość będzie trudna, chwilami dramatyczna, ale też ważna i oczyszczająca. I wiele wyjaśni, również w kontekście relacji Natalii z najbliższymi jej osobami.
Znakomice czyta się "Wilczyce". Z zapartym tchem; bo tajemnica, trauma, wstydliwy sekret. I dużą przyjemnością, bo to książka bardzo dobrze napisana. Z pomysłem i językowym wyczuciem.
Takie "kobiece" powieści mogę czytać codziennie.
Aneta Borowiec "Wilczyce", Wydawnictwo Agora SA, 2012 r.
Wilczyce? Czyżby chodziło o odważne, niezależne kobiety walczące o swoje miejsce w dzisiejszej rzeczywistości? Takie skojarzenia miałam po tym, jak poznałam Natalię oraz jej przyjaciółki. Młode kobiety, które spełniają się zawodowo, a niekoniecznie mają ochotę spełniać się w rolach żon i matek, doskonale wpisały się w ten schemat.
Ale nie o takie "wilczyce" tym razem chodzi. Tytułowe Wilczyce to wieś, do której wyjeżdża Natalia po tym, jak jej perfekcyjnie zorganizowany świat runął w gruzach jednego dnia. Zdradzona przez przyjaciółkę i narzeczonego, zmęczona toksyczną matką zostawia za sobą dotychczasowe życie i zwyczajnie ucieka przed problemami. Zamiast tygodniowego urlopu all inclusive we Włoszech (który miała zaplanowany co do grama w walizce) funduje sobie powrót do miejsca, w którym spędziła swoje dzieciństwo. Drewniana chałupa, ogród pełen kwiatów, ukochani dziadkowie, czas, który zdaje się stać w miejscu to świat tyleż jej bliski, co dawno zapomniany. Tu Natalia zbiera rozbiegane myśli, porządkuje chaotyczne życie i próbuje ustalić, co jest dla niej naprawdę ważne. W Wilczycach odzyskuje spokój. Tu jest jej dobrze.
Ale sielski nastrój nie trwa długo. Przypadkowa wizyta na strychu budzi demony przeszłości. Tajemnica, która w tej historii była dotąd ledwie przeczuwalna, nabiera realnych kształtów. Natalii przyjdzie się zmierzyć z tragedią, która wiele lat wcześniej zrujnowała życie wielu osób i odcisnęła piętno na jej rodzinie. Również, jak się okazuje, na niej samej. Ta podróż w przeszłość będzie trudna, chwilami dramatyczna, ale też ważna i oczyszczająca. I wiele wyjaśni, również w kontekście relacji Natalii z najbliższymi jej osobami.
Znakomice czyta się "Wilczyce". Z zapartym tchem; bo tajemnica, trauma, wstydliwy sekret. I dużą przyjemnością, bo to książka bardzo dobrze napisana. Z pomysłem i językowym wyczuciem.
Takie "kobiece" powieści mogę czytać codziennie.
Aneta Borowiec "Wilczyce", Wydawnictwo Agora SA, 2012 r.
niedziela, 20 stycznia 2013
Michaił Chodorkowski, Natalia Gieworkian "Więzień Putina"
Opowiedziana na dwa głosy historia uwięzienia Michaiła Chodorkowskiego to zarówno osobista relacja bohatera z najbardziej dramatycznego okresu jego życia, jak też świadectwo biznesowych i politycznych zależności w Rosji pod rządami prezydenta Putina. To mocna, demaskatorska lektura dzięki której mamy szansę zobaczyć, jak naprawdę wygląda rosyjska rzeczywistość. W każdym wymiarze; społecznym, politycznym, gospodarczym.
Michaił Chodorkowski, właściciel energetycznego koncernu Jukos i swego czasu najbogatszy rosyjski biznesmen został aresztowany w 2003 roku. Pokazowy proces "naftowego magnata", w którym oficjalnie zarzucono mu finansowe nadużycia, stał się perfidną, polityczna grą pozbawioną wszelkich reguł, której wynik był z góry przesądzony. Pozbawiony prawa do uczciwej obrony, skazany na wieloletnie więzienie i ograbiony z majątku Chodorkowski stał się symbolem ofiary systemu. A przede wszystkim samego Władimira Putina, który w zarodku niszczy każdy przejaw wolności politycznej i finansowej, zagrażającej mu osobiście.
Kulisy procesu, a wcześniej także aresztowania poznajemy w relacji samego Chodorkowskiego. To relacja "na zimno"; analityczna, skrupulatna i pozbawiona emocji. Tym mocniejszy jest jej wydźwięk, gdyż osobisty dramat człowieka zderza się w tej opowieści z bezwzględnym, pozbawionym wszelkich norm moralnych i prawnych systemem.
Drugim głosem opowiada dziennikarka Natalia Gieworkian. Dzięki jej reporterskiej dociekliwości i dokumentalistycznej dokładności mamy szansę poznać historię powstania biznesowej potęgi Jukosu i roli, jaką odegrał w tym Chodorkowski. Giworkian sięga do archiwalnych źródeł i oddaje głos wspólnikom, współpracownikom, przyjaciołom i rodzinie Chodorkowskiego. Wyłania się z tego obraz człowieka bardzo inteligentnego, dobrze wykształconego, pracowitego, odważnego, zdyscyplinowanego, wymagającego wobec siebie i innych. Ale też autokratycznego, uparcie dążącego do celu i nade wszystko - niezwykle ambitnego. Zdaje się, że ta ostatnia cecha w połączeniu z poczuciem niezależności i utopijną wiarą w obywatelskie państwo były początkiem jego dramatu. "Wybijający się na niepodległość" biznesmen stał się największym, a przy tym osobistym wrogiem Putina. Odwaga i rozmach biznesowy, które wykraczały daleko poza Rosję, rosnące ambicje polityczne i finansowe możliwości ich zrealizowania stanowiły realne niebezpieczeństwo dla prezydenckiego imperium opartego na wiernopoddaństwie.
Co istotne, Chodorkowski do końca nie tracił wiary w wolne państwo wpisujące się w europejskie standardy. Czy też może raczej nie wierzył w możliwość oczywistego złamania prawa, w tym prawa do obrony. Wiedząc, że traci polityczne poparcie i mając świadomość, że wokół Jukosu robi się gorąco, nie skorzystał z możliwości wyjazdu z kraju. Po prostu nie uciekł. Proces Chodorkowskiego i jego pobyt w łagrze to świadectwo wielkiej niezłomności, godności, odwagi, determinacji i swego rodzaju ofiary w imię demokracji, uczciwości, prawdy. Z tego powodu, jak też z wielu innych tę książkę trzeba przeczytać.
Michaił Chodorkowski, Natalia Gieworkian "Więzień Putina", Wydawnictwo Agora, Wydawnictwo Czarne, 2012 r.
Michaił Chodorkowski, właściciel energetycznego koncernu Jukos i swego czasu najbogatszy rosyjski biznesmen został aresztowany w 2003 roku. Pokazowy proces "naftowego magnata", w którym oficjalnie zarzucono mu finansowe nadużycia, stał się perfidną, polityczna grą pozbawioną wszelkich reguł, której wynik był z góry przesądzony. Pozbawiony prawa do uczciwej obrony, skazany na wieloletnie więzienie i ograbiony z majątku Chodorkowski stał się symbolem ofiary systemu. A przede wszystkim samego Władimira Putina, który w zarodku niszczy każdy przejaw wolności politycznej i finansowej, zagrażającej mu osobiście.
Kulisy procesu, a wcześniej także aresztowania poznajemy w relacji samego Chodorkowskiego. To relacja "na zimno"; analityczna, skrupulatna i pozbawiona emocji. Tym mocniejszy jest jej wydźwięk, gdyż osobisty dramat człowieka zderza się w tej opowieści z bezwzględnym, pozbawionym wszelkich norm moralnych i prawnych systemem.
Drugim głosem opowiada dziennikarka Natalia Gieworkian. Dzięki jej reporterskiej dociekliwości i dokumentalistycznej dokładności mamy szansę poznać historię powstania biznesowej potęgi Jukosu i roli, jaką odegrał w tym Chodorkowski. Giworkian sięga do archiwalnych źródeł i oddaje głos wspólnikom, współpracownikom, przyjaciołom i rodzinie Chodorkowskiego. Wyłania się z tego obraz człowieka bardzo inteligentnego, dobrze wykształconego, pracowitego, odważnego, zdyscyplinowanego, wymagającego wobec siebie i innych. Ale też autokratycznego, uparcie dążącego do celu i nade wszystko - niezwykle ambitnego. Zdaje się, że ta ostatnia cecha w połączeniu z poczuciem niezależności i utopijną wiarą w obywatelskie państwo były początkiem jego dramatu. "Wybijający się na niepodległość" biznesmen stał się największym, a przy tym osobistym wrogiem Putina. Odwaga i rozmach biznesowy, które wykraczały daleko poza Rosję, rosnące ambicje polityczne i finansowe możliwości ich zrealizowania stanowiły realne niebezpieczeństwo dla prezydenckiego imperium opartego na wiernopoddaństwie.
Co istotne, Chodorkowski do końca nie tracił wiary w wolne państwo wpisujące się w europejskie standardy. Czy też może raczej nie wierzył w możliwość oczywistego złamania prawa, w tym prawa do obrony. Wiedząc, że traci polityczne poparcie i mając świadomość, że wokół Jukosu robi się gorąco, nie skorzystał z możliwości wyjazdu z kraju. Po prostu nie uciekł. Proces Chodorkowskiego i jego pobyt w łagrze to świadectwo wielkiej niezłomności, godności, odwagi, determinacji i swego rodzaju ofiary w imię demokracji, uczciwości, prawdy. Z tego powodu, jak też z wielu innych tę książkę trzeba przeczytać.
Michaił Chodorkowski, Natalia Gieworkian "Więzień Putina", Wydawnictwo Agora, Wydawnictwo Czarne, 2012 r.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Michele Primi "Klątwa rock and rolla"
To właściwie mini-leksykon muzyki rozrywkowej XX i XXI wieku. Tragiczna, przedwczesna, czy tajemnicza śmierć muzyków stała się punktem wyjściowym do pokazania ich dokonań i artystycznej drogi.
Muzyka, talent, sukces, kariera, używki, choroba, tajemnica, śmierć. To elementy, które powtarzają się w każdej z tych historii. A jest ich w tej książce sporo - od tych najbardziej znanych i spektakularnych, jak Jima Morrisona, czy innych artystów z "klubu 27", jak Amy Winehouse, po te mniej znane, ale nie mniej tragiczne postacie, jak choćby Scotta Columbusa.
Myślą przewodnią "Klątwy rock and rolla" jest śmierć, ale tak naprawdę to książka o życiu w szalonym świecie rock and rolla. 63 historie muzyków przedstawione zostały w sposób chronologiczny, syntetyczny i informacyjny. Za to duży plus, gdyż skondensowana treść pozwala skupić się na istocie każdej z historii. Drugim atutem książki jest oprawa fotograficzna, która także daje nam wgląd w życie artystów.
A co mogę powiedzieć o tej książce poza recenzenzencką poprawnością? Może to, że dobrze poznać historię wyjątkowego Johna Belushie'go, który umarł w niewiadomych okolicznościach, czy Marvina Haye'a, którego zastrzelił jego ojciec?
Są w tej książce historie znane i obrosłe w legendę. Mniej i bardziej popularne. Znajdziecie w nich Janis Joplin, Johna Lennona, Kurta Cobain'a i Whitney Houston. I wielu, wielu innych, których nazwisk nie znacie lub nie pamiętacie. Znakomitych artystów, którzy przegrali z nałogiem, słabością, a czasem może fatum.
Te historie zostają w pamieci. Ta książka także, bo bardzo dobrze je sprzedała. Balans formy i treści - w sam raz. A emocje? W zależności od wrażliwości.
Michele Primi "Klątwa rock and rolla. Gwiazdy, które odeszły za wcześnie", Wydawnictwo G+J Książki, 2012 r.
Muzyka, talent, sukces, kariera, używki, choroba, tajemnica, śmierć. To elementy, które powtarzają się w każdej z tych historii. A jest ich w tej książce sporo - od tych najbardziej znanych i spektakularnych, jak Jima Morrisona, czy innych artystów z "klubu 27", jak Amy Winehouse, po te mniej znane, ale nie mniej tragiczne postacie, jak choćby Scotta Columbusa.
Myślą przewodnią "Klątwy rock and rolla" jest śmierć, ale tak naprawdę to książka o życiu w szalonym świecie rock and rolla. 63 historie muzyków przedstawione zostały w sposób chronologiczny, syntetyczny i informacyjny. Za to duży plus, gdyż skondensowana treść pozwala skupić się na istocie każdej z historii. Drugim atutem książki jest oprawa fotograficzna, która także daje nam wgląd w życie artystów.
A co mogę powiedzieć o tej książce poza recenzenzencką poprawnością? Może to, że dobrze poznać historię wyjątkowego Johna Belushie'go, który umarł w niewiadomych okolicznościach, czy Marvina Haye'a, którego zastrzelił jego ojciec?
Są w tej książce historie znane i obrosłe w legendę. Mniej i bardziej popularne. Znajdziecie w nich Janis Joplin, Johna Lennona, Kurta Cobain'a i Whitney Houston. I wielu, wielu innych, których nazwisk nie znacie lub nie pamiętacie. Znakomitych artystów, którzy przegrali z nałogiem, słabością, a czasem może fatum.
Te historie zostają w pamieci. Ta książka także, bo bardzo dobrze je sprzedała. Balans formy i treści - w sam raz. A emocje? W zależności od wrażliwości.
Michele Primi "Klątwa rock and rolla. Gwiazdy, które odeszły za wcześnie", Wydawnictwo G+J Książki, 2012 r.
niedziela, 13 stycznia 2013
Camilla Lackberg "Zamieć śnieżna i woń migdałów"
Ta książka Camilii Lackberg, skandynawskiej królowej kryminału, idealnie - i w sposób zamierzony - wpisuje się w zimowy nastrój. Przeczytałam ją w święta i było to rzeczywiście miłe dopełnienie tego klimatu, po którym oczekujemy tajemnicy, magii i śnieżnej, mroźnej aury.
Od pierwszych stron tego dłuższego opowiadania (czy też minipowieści) nie ma wątpliwości, że Lackberg sięgnęła do wzoraca najlepszego z najlepszych - Agathy Christie. Atmosfera w książce jest pełna napiecia, oczekiwania i grozy. I - co najważniejsze - wydaje się być klaustrofobiczna, gdyż bohaterowie "uwięzieni" są na wyspie Valon odseparowanej od świata z powodu śnieżnej zamieci. Jest mroźnie i groźnie...
W takich oto okolicznościach poznajemy rodzinę Liljecronów, która na wyspie zamierza spędzić święta oraz policjanta Martina Molina, który jest tu w charakterze gościa. Już od pierwszych stron widać, że w rodzinie nie układa się dobrze. Najważniejszy z rodu, dziadek Ruben, trzyma w garści firmę, z której żyje cała rodzina. Nie ma on jednak skrupułów co do swoich synów, synowych i wnuków, których - najkrócej mówiąc - uważa za nieudaczników i darmozjadów. Oni tymczasem starają się zaskarbić jego względy, a motywem są oczywiście pieniądze.
Podczas uroczystej, przedświątecznej kolacji dochodzi do kolejnej konfrontacji między Rubenem, a jego bliskimi. Jej finał jest nieoczekiwany - dziadek nagle umiera. I, co błyskawicznie odkrywa Martin Molin, nie jest to śmierć naturalna. Od tej chwili wszyscy są podejrzani, a w dodatku skazani na towarzystwo mordercy, gdyż nikt nie może opuścić wyspy. Trwa zamieć, trzeba czekać, aż pogoda się uspokoi.
Molin, który do tej pory pełnił na wyspie wyłącznie rolę chłopaka wnuczki Rubena, zaczyna policyjne śledztwo. Odsłania ono kolejne, rodzinne tajemnice i zagęszcza atmosferę. Nikt na wyspie nie jest bezpieczny, a zarazem każdy może być mordercą. Gdy ginie kolejny członek rodziny, wybucha prawdziwa histeria. Na jaw wychodzą kolejne sekrety, które pokazują prawdziwe oblicze rodziny Liljecronów...
Brawo dla autorki za "mrożący krew w żyłach" klimat, atmosferę, stopniowanie napięcia. Myślę, że na podstawie tej książki mógłby powstać dobry film, który zadowoliłby wszystkich miłośników kryminałów Agathy Christie. Nie ma wątpliwości, że autorka świadomie wpisała się w tę konwencję, ale zrobiła to na swój sposób, niezmiennie w swojej twórczości bazując na surowym i mrocznym klimacie szwedzkich wysp.
Jednym zdaniem: krótko, zwięźle i klimatycznie.
Camilla Lackberg "Zamieć śnieżna i woń migdałów", przełożyła Inga Sawicka, Wydawnictwo Czarna Owca, 2012 r.
wtorek, 8 stycznia 2013
Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński „Łowcy milionów”
Dziesięć rozmów, dziesięć historii o dużych pieniądzach. Szefowie największych polskich firm opowiadają dziennikarzom, jak tworzyli swoje gospodarcze imperia. Ich nazwiska często pozostają w cieniu znanych marek, takich jak CCC, Śnieżka, czy Kross, ale to właśnie oni, konkretni ludzie, stoją za ich sukcesem.
Tworzyli swoje firmy od podstaw; najpierw był pomysł, a potem ciężka praca, upór i motywacja, by iść dalej nie zatrzymując się na poziomie małej, lokalnej spółki. Czasem pomagała odrobina szczęścia, korzystny zbieg rynkowych okoliczności. Ale najważniejsza była konsekwencja.
Każda z tych historii jest inna, ale mają wiele wspólnych punktów. I właściwie mogą być elementarzem przedsiębiorczości. „Łowcy” nie opowiadają o pieniądzach jako celu samym w sobie, ale jako o narzędziu umożliwiającym rozwój. Napędza ich pasja, ambicja, potrzeba robienia fajnych rzeczy, osiągania wciąż wyższych celów. Mogliby nie pracować, ale co innego mieliby w życiu robić? Im się po prostu chce. A często wydaje im się, że po prostu muszą, bo taka jest ich rola.
Co ważne, to nie są wyłącznie historie o sukcesach, ale też o słabościach, błędach, porażkach. O trudnych wyborach i nietrafionych decyzjach. Często o konieczności wycofania się – dla dobra biznesu, który się zbudowało.
Świetnie czyta się te rozmowy, bo między wierszami dużo tu emocji, osobistych, czasem bardzo intymnych refleksji. Bo to tak naprawdę opowieści o życiu; o tym, co w nim ważne. O relacjach z ludźmi, rodzinie, zaufaniu, odwadze, empatii.
To wreszcie ciekawe spojrzenie na pieniądze, o które przecież w biznesie chodzi. Ale nie znajdziecie tu nic z ekstrawagancji milionerów. Polscy „łowcy” spełniają marzenia, czasem zaspokajają mniejsze lub większe fanaberie, ale do tzw. konsumpcji mają raczej chłodne podejście. Wolą po prostu zarabiać, niż wydawać.
Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński „Łowcy milionów. Dekalog przedsiębiorcy”, Agora SA, 2012 r.
czwartek, 3 stycznia 2013
Caroline Knapp „Picie. Opowieść o miłości”
To mocna, bardzo osobista proza, która demaskuje tzw. eleganckich alkoholików; aktywnych zawodowo, odnoszących sukcesy, znanych i powszechnie poważanych. Pokazuje przy tym pokrętny i podstępny mechanizm uzależnienia, który Caroline Knapp celnie porównuje z toksyczną, stopniowo wyniszczającą miłością.
Autorka książki pokazuje na swoim przykładzie, jak niepostrzeżenie przyjemność okazjonalnego popijania stała się przymusem codziennego picia, który niszczył jej życie.
To, co najmocniejsze w tej książce, to okoliczności powstawania nałogu. Autorka była atrakcyjną, odnoszącą sukcesy zawodowe dziennikarką, córką znanego psychiatry. Piła, tak jak wszyscy w jej otoczeniu. Ojciec, koledzy z pracy, przyjaciółki. Piła sama albo w gronie znajomych. Po pracy; dla rozluźnienia, dla towarzystwa, dla przyjemności. Z wyższością spoglądając na upijających się i tracących nad sobą kontrolę kolegów. Z czasem tę kontrolę sama zaczęła tracić, a pierwszy kieliszek powodował przymus wypicia kolejnych, aż do „urwania się filmu”. I tak dzień za dniem. Knapp nie oszczędza siebie w tej książce i niezwykle szczerze, na granicy ekshibicjonizmu opowiada o swoim zatracaniu się w nałogu.
Co ciekawe, niemal całkowita degradacja psychiczna i moralna nie miała przełożenia na życie zawodowe autorki. Knapp, nawet w najostrzejszym, schyłkowym okresie picia, wciąż była aktywną i szanowaną dziennikarką – a przynajmniej tak jej się wydawało. To tylko niebezpiecznie utwierdzało ją w poczuciu kontroli nad własnym życiem i utrudniało podjęcie leczenia. Autorka nie pozostawia złudzeń: picie ludzi „na stanowiskach”, o mocnej zawodowej pozycji, odnoszących sukcesy jest wyjątkowo niebezpieczne, bo sankcjonowane przez otoczenie. A picie kobiet to dodatkowo temat tabu. Wielkiej determinacji, siły i odwagi wymaga więc przyznanie się do problemu i podjecie leczenia.
Autorka to zrobiła – i o tym także jest ta książka. Szczera, mądra i w jakiś sposób bezwzględna.
Caroline Knapp „Picie. Opowieść o miłości”, PWN - literatura faktu, 2012 r.
Subskrybuj:
Posty (Atom)