"Z grubsza Wenus" to popis świetnej znajomości kobiecej psychiki i rodzaj gorzkiej refleksji na temat dzisiejszych czasów. Książka do śmiechu i do łez - jak kto woli, albo w jakiej akurat jest życiowej sytuacji. Niby-lekka literatura, ale wcale nie lekkiego kalibru.
Anna Fryczkowska ma styl, wyobraźnię, życiowe doświadczenie i po prostu potrafi pisać. To dzisiaj, moim zdaniem, jedna z najzdolniejszych polskich pisarek. Po świetnych opowiadaniach wydanych w niszowym wydawnictwie i brawurowym kryminale "Starsza pani wnika" czekałam na jej kolejną książkę. I doczekałam się.
"Z grubsza Wenus" zaskakuje, bo okazuje się, że Fryczkowska przerabia, czy poprawia swoją pierwszą książkę "Straszne historie o otyłości i pożądaniu". Ale robi to znakomicie, w świetnym stylu. Grubsza i mądrzejsza książka - pisze autorka. Coś w tym jest.
Na odchudzających wczasach, spotykają się Baśka i Janina. Obie pragną schudnąć, by coś w życiu uzyskać/odroczyć/wywalczyć. By sobie same ze sobą poradzić, by poradzić sobie z życiem. Baśka jest chuda i chce być jeszcze chudsza. Janina jest gruba i niekoniecznie chce być chudsza... choć wie, że powinna. Baśka ma ewidentnie problem z własną samooceną, pragnie podobać się mężowi. Janina nie do końca wie, czego chce i dlaczego, ale w cieniu jest także mąż, no i dodatkowo ważna praca.
Dwa różne charaktery, odmienne życiowe doświadczenia. A jednak ostateczna motywacja jest ta sama: zmienić się (dla kogoś), zmienić swoje życie. A życie płata figle. Wcale nie prowadzi jedną, prostą drogą. I taką pokrętną ścieżką prowadzi nas autorka. Pokazuje, jak łatwo wpaść w pułapkę własnych wyobrażeń, lęków, uprzedzeń. Jak wpaść we własne sidła, które są wyłącznie projekcją własnych lęków.
Anna Fryczkowska jest mistrzynią dowcipu, suspensu, a o kobietach wie więcej niż tabun mężczyzn. Dlatego ta książka (choć może nie dobra jak "Starsza pani wnika") spodoba się czytelniczkom - tego jestem pewna. Życiowa, autoironiczna, dobrze napisana.
Jakoś mam wrażenie, że najlepsza książka Fryczkowskiej wciąż przed nią. Bo sprzyja talent, wrażliwość, doświadczenie... Nie mam wielkich wymagań. Nazwisko Anna Fryczkowska będzie już dla mnie wystarczającą marką. Przeczytam i kryminał, i romans. Wiem, że nie usnę z nudów, wiem, że to będzie dobra polska, literatura.
Anna Fryczkowska "Z grubsza Wenus", Prószyński i S-ka