sobota, 31 marca 2012

John Updike "Miesiąc niedziel"

Miłośnicy prozy Johna Updike'a dostali do ręki nie lada gratkę. Od razu jednak zastrzegam: "Miesiąc niedziel” to powieść, której zdecydowanie bliżej do "Czarownic z Eastwick” niż do "Terrorysty”.

Co wcale nie znaczy, że charakter tej prozy jest lżejszej wagi. Nie jest, bo autor mówi o sprawach ważnych, jeśli nie najważniejszych: życiu, śmierci, wierze, zdradzie. Ale jest w tym dystans, autoironia, prowokacja i brawura zarazem. Jednym zdaniem: kawał znakomitej, soczystej prozy.

Bohater powieści "Miesiąc niedziel", pastor Tom Marshfield, nie jest tuzinkową postacią. Bliżej mu do pospolitego grzesznika, niż natchnionego duchownego. Kocha seks. Kocha seks ponad wszystko; życie rodzinne, swoje dobre imię, służbę parafianom. Z organistką Alicią nie odmawiają sobie najbardziej wyszukanych przyjemności. Pastor zatraca się w seksualnych doznaniach, wydaje się, że "nadrabia” erotyczne zaległości z dotychczasowego życia. Wszystkie granice zostają przekroczone, skandal w parafii jest nieunikniony.

Marshfield trafia na banicję; społeczną, rodzinną, zawodową. Zostaje wysłany na seksualny odwyk do specjalnego ośrodka dla księży. Tu zaczyna się jego duchowa przemiana. Nie jest ona oczywista i jednoznaczna. Pastor, w ramach terapii, spisuje swoje wspomnienia. Wraca w nich jego dzieciństwo, okres dojrzewania, młodość. Nie ma w nich jednak ukorzenia, pokory, pokuty.

Jest człowiek z krwi i kości; odczuwający życie wszystkimi zmysłami, kochający jego przyjemności, błądzący. Ale jest też w tym wszystkim miejsce na wiarę, Boga, Biblię. Jedno drugiego nie wyklucza, cielesność idzie w parze z duchowością – zdaje się mówić Updike – pierwsze jest dopełnieniem drugiego. I, trzeba przyznać, jest w tym bardzo wiarygodny.

John Updike "Miesiąc niedziel", Dom Wydawniczy Rebis, 2012 r., s.240

Komu polecam
Koneserom. To literatura z najwyższej półki

Moja ocena 4,9

Hakan Nesser „Samotni”

Przyznam, że mam słabość do skandynawskich kryminałów. A do książek autorstwa Hakana Nessera w szczególności. Podoba mi się, że jest w jego powieściach coś więcej niż zbrodnia i śledztwo. Jest kawał porządnej ludzkiej historii; są emocje, namiętności, wstydliwe tajemnice. Drugie dno, które tak naprawdę jest w dobrej opowieści najważniejsze.

Z tego właśnie powodu „Drugie życie Pana Roosa”, poprzednią książkę Nessera, czytałam z zapartym tchem. I z wielką ciekawością sięgnęłam po „Samotnych”.

Początek jest dość tajemniczy i właściwie niewiele się z niego dowiadujemy. Sześcioro młodych ludzi spaceruje po lesie. Nagle jedna z dziewczyn (Maria Wincler, 25 lat, nauczycielka angielskiego) spada prosto na dno wąwozu. Ginie na miejscu. Nikt nie widział, jak to się stało, ale wszyscy słyszeli jej krzyk.

Czy Maria krzyczała „Morderca”? Czy może „Ratunku”? Tego nie wiadomo. Policja zamyka śledztwo – wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Może samobójstwo. Ale nie ma dowodów, by ktoś zepchnął dziewczynę w przepaść.

35 lat później sprawa wraca. W tym samym miejscu, na dnie wąwozu, zostaje znaleziony martwy, starszy mężczyzna. Okazuje się, że to Germund Grooth, który był narzeczonym zmarłej tragicznie Marii. I był z nią i z innymi w wąwozie, gdy ta spadła w przepaść. Co ciekawe, ciało znajduje ten sam mężczyzna, spacerujący z psem po lesie, co za pierwszym razem.

Czy te dwa wypadki łączą się ze sobą? Czy możliwy jest aż taki przypadek? Tę zagadkę postanawiają rozwikłać inspektorzy kryminalni Gunnar Barbarotti i Eva Backman.

Śledztwo nie jest typowe, bo i takie być nie może. Trzeba dotrzeć do wszystkich pozostałych czterech osób, które 35 lat wcześniej spacerowały po lesie. Okazuje się, że to dwie pary, które w młodości były zaprzyjaźnione z Marią i Germundem. Poznajemy to, co najciekawsze: historię szóstki młodych ludzi, którzy w 1969 roku kupili autobus i wybrali się w podróż po Europie Wschodniej. Tak zaczęła się ich przyjaźń, tak zrodziły się między nimi namiętności.

Śmierć Marii kładzie się cieniem na tej przyjaźni. A śmierć Germunda, 35 lat później, każe na wszystko spojrzeć z nowej perspektywy. Czwórka starszych już ludzi nie chce wracać do bolesnych wspomnień. W ich opowieściach czai się jakaś tajemnica. Każdy coś przemilcza, czegoś niedopowiada, coś ukrywa. Nic nie jest takim, jakim wydawało się na początku.

Więcej zdradzić nie mogę. Powiem tylko, że choć opowieść jest dość pokrętna i trzeba ją czytać niezwykle uważnie, nie rozczaruje miłośników prozy Nessera. Dostajemy w niej bowiem – poza ciekawym wątkiem kryminalnym i wątkami obyczajowymi – świetny psychologiczny portret bohaterów. W tym Hakan Nesser jest rzeczywiście mistrzem.
***
”Samotni” to czwarta część cyklu o inspektorze kryminalnym Gunnarze Barbarottim. W 2006 ukazała się pierwsza książka z tego cyklu, „Człowiek bez psa”, w której Nesser wprowadził Barbarottiego, szwedzkiego policjanta o włoskich korzeniach.

Håkan Nesser (ur. 1950) jeden z najpopularniejszych szwedzkich pisarzy. Największą popularność przyniósł mu składający się z dziesięciu części cykl powieści kryminalnych o komisarzu Van Veeterenie.

Hakan Nesser "Samotni", Wydawnictwo Czarna Owca, wydanie I, 2012 rok, s. 480
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...