czwartek, 12 kwietnia 2012

Jean D'ormesson "Traktat o szczęściu"

To jedna z tych książek, które pożycza się innym niechętnie, albo wcale. Ją po prostu trzeba mieć. Pod ręką, blisko siebie. Po to, żeby zajrzeć w potrzebie, przeczytać dwa, trzy zdania i znów nabrać ochoty do życia.

Co takiego ma w sobie "Traktat o szczęściu", że stał się światowym bestsellerem? Nad tym zastanawiałam się, zanim sięgnęłam po tę lekturę. A potem nie miałam już wątpliwości. To się po prostu dobrze czyta. W pięknych słowach zawarte są proste, uniwersalne prawdy.

Nazwałabym to pop filozofią, ale pop filozofią w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tej filozofii nie trzeba się po prostu bać, jest przystępna, prosta, zrozumiała. Jest jak najlepszy przyjaciel, który wesprze w potrzebie. Bez zbędnych słów. Bez wymądrzania się. Bez oceniania.

"Skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy i co robimy na tej ziemi?" - pyta autor. Nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi. Nie rozwiewa wątpliwości. Ale, prowadząc nas od momentu narodzin do śmierci, daje nam słowa-klucze, słowa-drogowskazy. Dzięki nim wszystko staje się jasne i oczywiste. Tak, jakbyśmy znali odpowiedź na wszystkie pytania, sami o tym nie wiedząc.

Tej książki na pewno nie puszczę w "obieg", bo chcę ją mieć zawsze wtedy, gdy spytam, jak autor: Co ja tu robię? "Traktat o szczęściu" szybko sprowadzi mnie na ziemię. Uspokoi i wyciszy.

W dodatku jest pięknie wydany, więc dostarcza także miłych wrażeń estetycznych. Dużą przyjemnością jest posiadanie tej książki.

Jean D'ormesson "Traktat o szczęściu", Znak, 2012 r., s. 302

Komu polecam
W szczególności tym pytającym i wątpiącym. Ale myślę, że przyda się każdemu

Moja ocena 4,9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...