"Boże, jestem alkoholikiem. Trudno jest mi się do tego przyznać. Ta prawda wywołuje we mnie różne uczucia: bunt, przerażenie, złość, poczucie winy."
Takimi słowami z "Modlitwy alkoholika" rozpoczyna się ta książka. I właściwie można powiedzieć, że to książka o uczuciach. Bo, jak mówią fachowcy, alkoholizm to choroba uczuć, emocji. Polega na tym, że człowiek sobie z nimi nie radzi, że go przerastają, więc trzeba je znieczulić, wytłumić, oszukać. Najprościej sięgając po alkohol.
U księży tym pierwszym trudnym uczuciem jest zazwyczaj samotność, wyobcowanie, pustka. Rzuceni na drugi koniec Polski, do miasteczka, czy wioski, gdzie czują się jak na wygnaniu, zaczynają popijać. Najczęściej w samotności, żeby wieczór się nie dłużył, żeby przeżyć kolejny, pusty dzień. Zdarza się, że zaczynają pić u swoich parafian. Na wizytach duszpasterskich, podczas niedzielnych obiadów, na które są zapraszani. Nie wypada odmówić, bo ludzie się obrażą, bo to przecież "taki zwyczaj". Więc piją, potem wsiadają w samochód, jadą na kolejną wizytę, znowu piją. Bywa, że w takim stanie odprawiają mszę, bywa też, że w ogóle mszy nie odprawiają, bo już nie są w stanie. Bywa, że publiczne kompromitacje są znacznie bardziej spektakularne.
Takich historii; różnych, ale pod wieloma względami do siebie podobnych dostajemy w tej książce kilkanaście. Księża - w różnym wieku, z różnych stron Polski - opowiadają o tym, jak zaczęli pić, jak się uzależniali, jak się staczali tracąc godność osobistą, szacunek przełożonych i wiernych. Tracąc wreszcie swoją parafię, a nawet stan kapłański. To wstrząsające historie. Historie ludzkiego upadku, niemocy, wstydu, upokorzenia. Nie ma w nich wielkich słów. Są bezpretensjonalne, szczere wyznania. Niezwykle przejmujące w swojej prostocie.
To również książka o tym, jak wygląda podniesienie się z dna, wyjście z nałogu, albo wielokrotne, nieudane próby wyjścia z nałogu. "Każdy dzień to walka" - mówi jeden z bohaterów. To walka przede wszystkim ze sobą, walka, która nie zawsze kończy się zwycięstwem. Ale, mimo kolejnej porażki, wciaż można ją podjąć. I bohaterowie "Wyznań księży alkoholików" to robią. Jeśli wychodzą z niej zwycięsko, często pomagają innym w wyjściu z choroby. Choć publiczne wyznanie swoich grzechów nie zawsze kończy się dla nich tak, jak by się tego spodziewali. Ludzie tolerują skrywaną słabość, ale - jak się okazuje - nie wybaczają otwartego przyznania się do niej. Wolą nie wiedzieć.
To ważna, bardzo mądra książka. Mówi o wielkiej słabości, ale też o wielkiej sile, która tkwi w człowieku. Pokazuje, że w obliczu choroby alkoholowej wszyscy ludzie są sobie równi; tak samo bezradni, tak samo łatwo mogą sięgnąć dna. Ale mogą się z niego odbić. Jak bohaterowie "Wyznań". "Każdy chętnie rozmawiał" - pisze Stanisław Zasada. - "Jakby liczył po cichu, że jego opowieść pomoże komuś innemu. Tym kimś wcale nie musi być ksiądz."
Stanisław Zasada "Wyznania księży alkoholików", Znak, 2011 r., s.225
Komu polecam
Wszystkim, którzy nie boją się mądrych, trudnych książek
Moja ocena 4,8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz