Podoba mi się forma, podoba mi się treść; pozytywna, budująca, ciepła. Beata Pawlikowska pisze o sprawach niby-oczywistych i niby-zwyczajnych, ale robi to z dużym wyczuciem, wdziękiem, humorem, a przede wszystkim - z empatią. I to czyni tę książkę ważną i potrzebną.
"Planeta dobrych myśli powstała znienacka. Podczas letnich popołudni, kiedy chwytałam za pióro i rysowałam. A na innych kartkach ołówkiem notowałam to, co samo układało się w akapity i zwrotki. " - pisze Beata Pawlikowska.
Warto przeczytać ten wstęp, by znać kontekst. A ten jest ważny, bo osobisty. Pawlikowska z notatek, które powstały z jej lęków, radości, niepewności, nadziei, marzeń, zrobiła dobry użytek. Przekuła je w działanie. Osobiste i twórcze. W książkę, która nie mówi "jak żyć", nie epatuje demagogią, ale zachęca, by żyć dobrze, uważnie, "jakoś".
To taki kolorowy brulion, jaki każdy z nas pewnie kiedyś prowadził; wypełniony krótkimi zdaniami, prostymi rysunkami, bardzo osobistymi myślami. Ten osobisty i bezpretensjonalny ton to zresztą coś, co wyróżnia tę lekturę. Czyni ją prawdziwą. Jest w niej "Wszystko to, w co wierzę i czego jestem pewna. To, co uznaję za 100 % prawdę na podstawie wszystkiego, co wiem o życiu i o świecie." - jak pisze Pawlikowska.
Może niektóre z tych myśli wydadzą wam się truizmami. Może niektóre uznacie za banalne, naiwne, oczywiste. Ale jestem pewna, że nad wszystkimi zatrzymacie się choćby na chwilę i skonfrontujecie je z własnymi lękami, uprzedzeniami, wątpliwościami.
Wspomnę też o formie tej książki; kolorowej, zakręconej, pozytywnej. Żółte, czerwone i zielone kartki. W kratkę, w linię, we wzorki. Dają energię i zachęcają, by zapełniać je własnymi myślami. Tu jest na to miejsce i czas, i pora.
Więc to nie tylko książka, ale też osobisty notatnik. Tym bardziej polecam.
Beata Pawlikowska "Planeta dobrych myśli", Wydawnictwo G+J Książki, styczeń 2013 r.
A ja za Pawlikowską jakoś nie przepadam. W zeszłym roku pod choinką znalazłam kalendarz sygnowany jej nazwiskiem, gdzie znajduje się sporo takich ,,złotych myśli", które jednak do mnie nie przemawiają. Za dużo w nich tautologii.
OdpowiedzUsuńNie mniej recenzja (jak i blog) bardzo mi się podobają:-).
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Za autorką również nie przepadam, kilka jej ksiażek odłozyłam na półkę, ale tu doceniam pomysł i wykonanie.
UsuńNaprawdę, można poczytać ;)
Nigdy nie czytałam książek Pawlikowskiej, chociaż książki podróżnicze czytuje często. Może jednak skuszę się na proponowaną przez Ciebie ; )
OdpowiedzUsuń