Początek jest obiecująco tajemniczy i jakby już skądś znany... Młody mężczyzna budzi się na plaży i nie ma pojęcia kim jest, gdzie jest i co się wydarzyło w jego życiu; zadnych wspomnień, uczuć, przeczuć, emocji. Krok po kroku, odnajdując przedmioty, które być może do niego należały, zaczyna dopasywywać poszczególne elementy do swojego życia. Jednym z nich, najbardziej znaczącym, okazuje się film, który zobaczył przypadkiem. Wywołuje on w nim falę uczuć; tęsknoty, niepokoju, poruszenia, które mają go naprowadzić na trop własnej tożsamości.
Tymczasem gdy nasz bohater próbuje odnaleźć swoje miejsce w świecie, jego samego próbują odnaleźć inni. Okazuje się, że jest pierwszym podejrzanym w sprawie zabójstwa bliskiej mu osoby, której zresztą nie pamięta. Nie pamięta również, czy rzeczywiście nie zabił... Tego także musi się dowiedzieć.
Wyścig z czasem, desperacka próba odnalezienia własnego "ja", ucieczka przed przeczuwanym niebezpieczeństwem - to przewodnie elementy fabuły; dynamicznej, konsekwentnej, trzymającej w napięciu. Jak na dobry scenariusz przystało nie brakuje nagłych zwrotów akcji, a ostatecznie nic nie jest takim, jakim się wydawało być. A wszystko dzieje się w barwnym, nieprzewidywalnym i pełnym wstydliwych sekretów Los Angeles, co dodatkowo podnosi atrakcyjność książki.
Choć nie jestem fanką tego rodzaju literatury, doceniam pomysł i konsekwentną realizację. No i oczywiście czekam na film...
Marcus Sakey "Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa", Dom Wydawniczy Rebis, 2012 r.
Moja ocena 4,6
Dostrzegam w tej książce nieprzewidywalność. A to lubię. Zapiszę sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuń