piątek, 10 sierpnia 2012

Mariusz Czubaj "Zanim znowu zabiję"

Płynę na fali dobrych, polskich kryminałów. Tym razem to kryminał "piłkarski", znakomicie wpisujący się w sportowy klimat tegorocznego lata. Przeczytałam go jednym tchem w trakcie drogi powrotnej z wakacji - a to najlepsza rekomendacja dla tej książki. Świetnie napisanej, z ciekawym pomysłem na fabułę i intrygującym głównym bohaterem. Zdaje się, że Mariusz Czubaj - obok Zygmunta Miłoszewskiego i Marcina Wrońskiego - będzie odtąd moim ulubionych autorem kryminałów "Mrocznej serii".  

Zacznijmy od fabuły. Rudolf Heinz, policyjny profiler, ma w końcu upragniony urlop, odpoczywa od śledczej codzienności; bo innego życia poza zawodowym właściwie nie ma. Co prawda to urlop w kwietniu, ale zawsze. Tymczasem budzi się 10 kwietnia 2010 roku i... już nic nie będzie takim, jak było i jakim miało być. Okazuje się, że w cieniu wielkiego dramatu rozgrywają się te małe, niezauważalne, niewidoczne. Jest nim chociażby samobójstwo gwiazdy polskiego futbolu, który po latach wielkiej kariery za granicą wraca do Polski i... rzuca się pod pociąg.

Równie nieoczekiwanie do Rudolfa odzywa się jego ojciec - znany działacz sportowy i facet, który wiele lat temu zostawił swoją rodzinę i wyjechał za granicę. Zdesperowany, prosi o pomoc w rozwikłaniu zagadki śmierci kolegi "z branży". Heinz zaczyna więc prywatne śledztwo, zmagając się równocześnie z osobistymi traumami.

Co  z tego śledztwa wyniknie? Otóż wyniknie wiele, z korzyścią dla czytelników. Okazuje się bowiem, że samobójstwo piłkarza łączy się z dramatycznymi wydarzeniami z przeszłości, w której na pierwszy plan wysuwają się zabójstwa młodych, bo ledwo 11 i 12-letnich chłopców; obiecujących talentów polskiej piłki nożnej. Zabójca działa w sposób precyzyjny, przemyślany, inteligenty. Jest przez lata nieuchwytny. Rudolf Heinz, czy tego chce czy nie, ma przed sobą potężne wyzwanie i mnóstwo pracy. Spotkania z ojcem mu tego nie ułatwiają. Musi połączyć ze sobą wiele wątków, przeanalizować wiele danych, by dojść do prawdy. A że jest inteligentny i poza piciem piwa niewiele ma do roboty, to w końcu dopnie swego...

Co ważne, wszystko rozgrywa się "tu i teraz"; i to zarówno w kontekście społecznym, politycznym, jak i literackim. Mamy więc dramat katastrofy w Smoleńsku, mamy powódź w Sandomierzu, mamy także odniesienia do innych polskich powieści - wspomnę choćby o Maciejewskim znanym z kryminałów retro Marcina Wrońskiego. To istotne elementy tej książki, które czynią ją bliską czytelnikowi, uwiarygadniają ją, ocieplają.

Czubaj świetnie poprowadził fabułę do ostatniego momentu trzymając czytelnika w niepewności. Ale sukces książka zawdzięcza tak naprawdę Rudolfowi Heinzowi, który dzieki swojej normalności wydaje się być kimś, z tym możemy się utożsamić, kogo możemy polubić. I właściwie mogę skryć się za słowami autora z ostatnich stron książki: "Lubię czytać kryminaly napisane w pierwszej osobie, gdy uwaga nieustannie koncentruje się wokół bohatera, gdy nie tracimy go ani na chwilę z pola widzenia, a świat chłoniemy jego zmysłami. Być może jest tak, że bohater z którym czujemy mocną więź rozwiązuje sprawy niejako w naszym imieniu."

Dokładnie to samo myślałam czytając tę książkę. Bardzo dobrze napisaną i świetnie wpisującą się w polską rzeczywistość.

Mariusz Czubaj "Zanim znowu zabiję", Wydawnictwo W.A.B., 2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...