środa, 29 sierpnia 2012

Anna Ikeda "Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji"

Jestem pod wielkim wrażeniem tej książki; pod wieloma względami odkrywczej i pouczającej, a przy tym dowcipnej i błyskotliwej. Anna Ikeda opowiada o Japonii, jakiej nie znamy i jakiej się nawet nie domyślamy. O Japonii, której nie zobaczymy na widokówkach z Tokio, której nie obejrzymy na filmach. To inna Japonia, bo na uboczu; z dala od zgiełku wielkich miast, wielkiej techniki, wielkich karier i wielkich pieniędzy. To Japonia zwykłych ludzi i zwykłych problemów... Pięknie się tę książkę czyta.

Anna Ikeda, gdańszczanka z urodzenia, nauczycielka angielskiego z zawodu, zobaczyła kawał świata zanim los rzucił ją do Japonii. A właściwie nie los, ale miłość do przyszłego męża, z którym zamieszkała na prowincji Tochigi. W książce, która jest jej literackim debiutem, opowiada historię swojej adaptacji w nowym kraju, poszukiwania w nim swojego miejsca, odnajdywania siebie w nowej rodzinie, w zupełnie nowej społeczności.

Książka napisana w zmyślny i ciekawy sposób - podzielona na rozdziały-anegdoty, z których każdy pokazuje inny aspekt życia w Japonii - zawodowy, rodzinny, kulturowy, religijny, społeczny. Autorka ma znakomity zmysł obserwacji, słuch językowy, a przy tym poczucie humoru. I dlatego wszystko o czym pisze skrzy się dowcipem, ale równocześnie wiernie oddaje rzeczywistość; często trudną i niewdzięczną, szczególnie dla cudzoziemców.

Byłam autentycznie zdumiona czytając o zimnych, właściwie niczym nieogrzewanych domach, w których żyją Japończycy w najmroźniejsze zimy, kibicowałam autorce w jej rytualnej wspinaczce na górę Nantai, podziwiałam za stąpanie po rozżarzonych węglach. Śmiałam się do łez z jej słownych potyczek z japońską teściową, z wizyt w przedziwnych restauracjach (w których np. kelnerami są małpy), kibicowałam w determinacji z jaką wykonywała swoją pracę nauczycielki, zresztą na kilka etatów. Również w elitarnej buddyjskiej szkole, w której dzieciaki nie szczędziły jej razów - i to w dosłownym znaczeniu.

Fajnie, że powstała książka, która pokazuje Japonię niejako "od kuchni". Okazuje się, że japońska prowincja - mimo oczywistych różnic kulturowych - pod pewnymi względami niczym nie różni się od polskiej, czy jakiejkolwiek innej prowincji. Bo, jak to na uboczu, żyje się wolniej, może spokojniej, ale też trudniej. W Japonii chyba zresztą trudniej niż gdziekolwiek indziej... A jednak Anna Ikeda czerpie ze swoich doświadczeń pełnymi garściami i fantastycznie się nimi dzieli z czytelnikami. To na pozór lekka lektura, ale sporo można wyczytać między wierszami. I już wcale nie jest tak lekko...

Takie książki o odległych krajach; bezpretensjonalne, dowcipne i w dodatku przemycające głębsze treści, mogę czytać codziennie.

 Anna Ikeda "Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji", Wydawnictwo W.A.B., 2012 r.

Moja ocena 5

4 komentarze:

  1. Jeśli książka opowiada o Japonii, to ja muszę ją przeczytać. I nawet nie o fakt kochania Azji tutaj chodzi, ale o to jak Japonia wygląda wedle Polki. Zacieram rączki i biorę się do serfowania po sieci w poszukiwaniu..

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kraj kwitnącej wiśni, więc jeżeli znajdę powieść w bibliotece na pewno przeczytam:)
    zapraszam :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie ta książka interesuje. Parokrotnie na nią wpadłam w księgarni i nigdy nie było okazji żeby ją przeczytać. Ale z pewnością nadrobię to zaniedbanie :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...