Mija właśnie 30 lat od śmierci Anny German; znakomitej piosenkarki, pięknej kobiety, dobrego człowieka. Dobrze, że powstała książka, która po wielu latach przypomina życie tej niezwykłej artystki, która w jakiś sposób wyprzedzała czasy, w których żyła. W dodatku to książka wyjątkowa, gdyż utkana z listów, wywiadów, kartek pocztowych, artykułów prasowych, audycji radiowych. Anna German opowiada w niej sama o sobie, mamy więc wrażenie, że osobiście oprowadza nas przez swoje życie.
Pochodziła ze starego holenderskiego rodu osiadłego w Rosji, a urodziła się w 1936 roku w Uzbekistanie. Do Polski przyjechała z matką w 1946 roku i została na dobre. Z wykształcenia była geologiem, ale to śpiew był od dziecka jej największą pasją.
O tym, jak to się stało, że w końcu staneła na estradzie dowiadujemy się z fragmentów wywiadów, których udzielała takim gazetom jak "Scena", "Gospodyni", czy "Zarzewie". Jest ich w tej książce zresztą dużo więcej; zarówno z polskiej, jak i zagranicznej prasy. Można powiedzieć, że budują one życiorys artystki - dużo w nich wspomnień z początków kariery, refleksji o festiwalach, życiu "w trasie", o piosenkach, które śpiewała.
Co istotne, czuć w tych rozmowach pasję, emocje i wielką miłość do muzyki. Pojawiąją się także wątki osobiste; miłość do Zbigniewa Tucholskiego, czy wielkie przywiązanie do Polski (ojciec Anny German był Polakiem). Czasem pojawiają się także niewygodne pytania, jak te w prasie włoskiej - o religię, komunizm, czy życie za żelazną kurtyną. Ze wszystkich artystka potrafiła wybrnąć z wielkim taktem i wyczuciem. We wszystkich czuło się, że German to profesjonalistka, artystka przez wielkie A.
W listach, które otrzymujemy w tej książce, a także w późniejszych wywiadach (po wypadku we Włoszech) pojawia się coraz więcej osobistych wątków. Poznajemy dzieki nim inną Annę German: wyciszoną, skupioną na sobie i najbliższych, doceniającą każdą chwilę w życiu. I pragnącą każdą chwilę przeżywać uważnie i radośnie; także na scenie:
"Przez lata choroby i rehabilitacji zrozumiałam, co jest najważniejsze w życiu. Inaczej teraz widzę świat. Kompozytorzy przynoszą mi czasem bardzo dobre piosenki, ale nie mam ochoty ich śpiewać. Są smutne, a ja chcę śpiewać o radości życia, o miłości, chcę, żeby ludzie się uśmiechali." (z wywiadu dla prasy radzieckiej, 1972)
W życiu była taka, jak na scenie; radosna, otwarta na ludzi, niosąca pozytywną energię - taki obraz Anny German wyłania się z tej książki. Miała w sobie wielką wolę i radość życia, którymi zarażała innych. Jak na czasy, w których żyła zrobiła wielką karierę. A jednak pozostała sobą; naturalną, ciepłą, życzliwą ludziom. Miała dystans do siebie, własnej popularności i tzw. wielkiego świata. Im zresztą bardziej doświadczało ją życie, tym więcej pokory i empatii w niej było.
Warto było przeczytać tę książkę, by poznać taką Annę German; wyjątkową artystkę uwielbianą przez publiczność, ale przede wszystkim kochającą córkę, matkę, żonę. Mądrego, dobrego człowieka. Brzmi to może górnolotnie, ale książka jest przystępna i zdecydowanie przyjazna czytelnikowi. Forma zresztą temu sprzyja. Trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy tak naprawdę autobiografię; niezwykle szczerą, osobistą.
A już w sobotę, 25 sierpnia, o godzinie 16 spotkanie z autorką książki Mariolą Pryzwan. Księgarnia Matras przy ul. Nowy Świat 41 w Warszawie.
Mariola Pryzwan "Anna German o sobie", Wydawnictwo MG, 2012 r.
Pamiętam jak kupiłam pierwszą płytę winylową Anny German. Porwała mnie bez reszty. Nie znam za dobrze jej losów, więc z pewnością taka książka by mi się przydała :)
OdpowiedzUsuńWspaniała postać! Osoba Anny German powinna być inspiracją dla każdego :) Zachęcam do komentowania ksiązki na http://sto65cm.blog.pl/ - znajduje sie tam moja recenzja, ale chętnie usłyszę też Wasze opinie!
OdpowiedzUsuń