wtorek, 19 czerwca 2012

Sylwia Zientek "Złudzenia, nerwice i sonaty"

To jedna z ciekawszych książek polskich autorek, jakie czytałam w ostatnich latach. W dodatku to debiut; błyskotliwy, obiecujący, ważny. Zdecydowanie wyróżniający się na rynku tzw. kobiecej literatury.

Andżelika skończyła trzydziestkę, ma dwójkę fantastycznych dzieciaków, kochającego męża, dobrą pracę, kilka kart kredytowych, z których robi nieustający użytek i... wciąż czegoś jej brakuje, coś jest nie tak. To "coś" powoduje nagłe bicie serca, ataki paniki, strach i pustkę, nad którymi nie sposób zapanować.

Czy Andżelika jest nieszczęśliwa? Ależ jest szczęśliwa! W chwili, gdy kupuje sandały Prady na gigantycznym koturnie, albo błyszczyk Diora, albo sączy swoją codzienną dawkę wytrawnego, czerwonego wina. Bicie serca i duszność ustają, pustka wypełnia się upragnionymi przedmiotami, a strach mija. Do następnego poranka, do następnego dnia.

Andżelika chce żyć inaczej, niż jej wiecznie niezadowolona ze wszystkiego matka. Zgorzkniała, zmęczona, wspomagająca się relanium, zatruwająca życie całej rodzinie. I jest przekonana, że żyje inaczej. Ma przecież upragnione mieszkanie wypełnione designerskimi przedmiotami, ubrania z najnowszych kolekcji, kosmetyki z najwyższej półki. Jest piękna, zadbana, seksowna, jeździ na zagraniczne wycieczki, a swoim dzieciom nie żałuje niczego. Tylko skąd ta pustka, ta potrzeba wciąż nowych, powierzchownych doznań, to poczucie bezsensu?

Gdy poznajemy bliżej matkę Andżeliki, Krystynę, okazuje się, że w ich na pozór zupełnie innych doświadczeniach są istotne podobieństwa. Obie nie potrafią żyć "tu i teraz", raczej tęsknią za swoim wyobrażeniem o życiu, niż żyją naprawdę. Swoją frustrację przenoszą na najbliższe otoczenie; są smutne, roszczeniowe, czekające na cud, który zmieni ich życie. A cud się nie zdarza.

Ta znakomicie przeprowadzona vivisekcja bohaterek sięga do najbardziej wrażliwych, drażliwych i intymnych przestrzeni. Andżelika przegląda się w swojej matce jak w lustrze, a tamta z kolei w swojej matce. Koło się zamyka: każda inna, wszystkie do siebie podobne. Powielające ten sam schemat; bezradności, autodestrukcji, uzależnień branych mylnie za potrzeby lub pragnienia.

Zdecydowanie polecam. Rzadko zdarza się tak dobry i mądry kawałek kobiecej prozy w polskim wydaniu. Czekam na więcej.

Sylwia Zientek "Złudzenia, nerwice i sonaty", Prozami, Dobra Literatura, 2012 r.

4 komentarze:

  1. Książka idealna dla mnie. Ostatnio zaczytuje się w polskich książkach, więc będę miała i tą na uwadze :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakomita proza. Nie wiem jednak, czy zyska powszeche uznanie, bo może jest za dobra. Prosta, mądra, szczera.I świetnia napisana. Cieszę się, że ktoś tak wciąż pisze

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę się doczekać, aby ją przeczytać! po kilku zdaniach już wiem, że właśnie na taką literaturę czekam w to lato :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo różnię się od bohaterki "Złudzeń...", jednak jej rozterki, lęki i marzenia są mi zaskakująco bliskie. Dawno nie czytałam tak dobrej książki.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...