Zaczyna się ta historia zwyczajnie, choć na swój sposób romantycznie. Max Fischer, wzięty autor komiksów "Spinacz", poznaje na przyjęciu Lilly Aaron, która "ma w sobie coś z Francuzki". Max niedawno rozstał się ze swoją partnerką, czuje się nieco samotny i zagubiony, a choroba jego matki sprawia, że bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje bliskości. Lilly znakomicie wpisuje się w tę sytuację; jest empatyczna, dojrzała, pełna ciepła i zrozumienia.
Związek Maxa z Lilly synem nabiera rumieńców. Jest on tym silniejszy i poważniejszy, że kobieta ma syna, niespełna dziesięciletniego Lincolna, z którym mężczyzna szybko nawiązuje świetny kontakt. Być może sprawia to jego chłopięca wyobraźnia, pozwalająca tworzyć komiksowy świat, a być może dojrzał właśnie do ojcostwa... Sam jest tą sytuacją mile zaskoczony, gdyż kompletnie nie widział się dotąd w roli ojca.
Ale z Lincolnem wszystko wyglada inaczej. Max czuje się za niego odpowiedzialny, dobrze się z nim dogaduje i niepostrzeżenie mężczyzna wchodzi w rolę pełnoprawnego taty. Jest to o tyle prostsze, że biologiczny ojciec chłopca nie żyje, a ten nigdy go nie poznał. Wydaje się, że Max, Lilly i Lincoln tworzą naprawdę udaną rodzinę.
Tę sielankę przerywa wypadek, któremu chłopiec ulega podczas zabawy. Jego obrażenia są co prawda niegroźne, ale gwałtowna reakcja Lilly w szpitalu zadziwia zarówno personel, jak i Maxa. Kobieta, wbrew zaleceniom lekarzy, chce natychmiast zabrać syna do domu i wydaje się przerażona faktem, że szpital wszedł w posiadanie jakichkolwiek danych chłopca.
Ten spontaniczny wybuch daje Maxowi do myślenia. Rozpoczyna on swoje prywatne śledztwo i zaczyna "grzebać" w przeszłości Lilly i Lincolna. To, co odkrywa, nijak się ma do tego, co opowiadała mu kobieta. Pytania mnożą sią, a prawda, której zaczyna się domyślać, wydaje się przerażająca. Max wie, że rozwikłanie tej zagadki i ujawnienie prawdy może w sposób dramatyczny i nieodwracalny zrujnować życie całej trójki. Ale czy milczenie jest dobrym wyjściem? Sytuacja wydaje się być bez wyjśia.
Sekrety, tajemnice, kłamstwa, czy sprytna mistyfikacja, która ma drugie dno? Po tej książce spodziewajcie się wszystkiego. U Carrolla nic nie jest jednoznaczne i oczywiste, a każda sytuacja może w ciagu sekundy nabrać nowego wymiaru. Nie dajcie się zwieść łagodnemu tonowi tej prozy, prostolinijnym, na pierwszy rzut oka postaciom, niby-banalnej fabule. Autor to mistrz kreacji. A światy, które kreuje do zwyczajnych nie należą - tak też jest i w tym przypadku.
Jonathan Carroll "Poza ciszą", Dom Wydawniczy Rebis, 2012 r.
Moja ocena 4,8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz