Czy może być piękniejsze miejsce dla młodej, pięknej kobiety o artystycznej duszy, niż Paryż w 1924 roku? Oczywiście nie! Młodziutka Bella nie zastanawiała się nawet minuty, gdy pojawiła się możliwość "ucieczki" z nudnego Berlina do wymarzonego Paryża.
"Już od miesięcy śnił mi się po nocach Paryż. Czasami - wydawało mi się nawet - słyszałam daleki jego głos..."Na nic zdały się prośby i błagania ukochanego mężczyzny, który zapewniał jej w Berlinie bezpieczne i dostatnie życie. Bellę ciągnęło do stolicy artystów i nic, ani nikt nie mógł jej już zatrzymać... Paryż powitał dziewczynę feerią barw, zapachów, smaków. Zachwycił ją swoim pięknem i wyjątkowością ludzi, których w nim spotkała; ich inteligencją, językiem, poczuciem humoru. "Czajka" chłonęła Paryż wszystkimi zmysłami, a jej opisy miasta są niezwykle emocjonalne i sugestywne.
"W Paryżu zauważyłam, że nie ma ostrych kątów, kąty są zaokrąglone. I te właśnie zaokrąglenia nadają Paryżowi szczególne piękno. Specyficzny wdzięk ulic, placyków, placów. Niepowtarzalny klimat dawności i dnia dzisiejszego. Urzekające piękno. Śmiertelnie zakochałam się w Paryżu."Po fali euforii przyszła proza codzinnego życia. I przygasiła nieco entuzjazm Belli. Dziewczyna nie miała pracy, pieniędzy, perspektyw. Głód zaczął zaglądać jej w oczy, a wizja powrotu do domu wydawała się coraz bardziej realna. Ale od czego są przyjaciele? Do tych piękna "Czajka" zawsze miała szczęście i tym razem także przyszli jej oni z pomocą. Malarz Tytus Czyżewski zaprotegował ją do redakcji emigracyjnej gazety "Polonia". Bella miała pomagać przy korespondencji z czytelnikami i wysyłce polskich książek. Praca okazała się mało porywająca i przede wszystkim kiepsko płatna, ale wdzięk i ujmujący charakter dziewczyny szybko zjednały jej nowych przyjaciół, z którymi rzuciła się w sam środek artystycznego życia Paryża. Jej przedsiębiorczość i brak zahamowań okazały się przy tym niezawodne. Nie mamy pieniędzy na obiad? W takim razie śpiewamy w kawiarni i robimy zbiórkę do kapelusza!
Z czasem te nieco szalone pomysły na "zarabianie" przybrały znacznie poważniejszą formę. I tak Bella otworzyła w Paryżu pierwszą polską księgarnię. Miejsce to bardzo szybko zyskało dobrą sławę wśród artystów i zjednało"Czajce" kolejnych niezwykłych ludzi. Paryż mógł wreszcie cieszyć Bellę w sposób absolutny, a ona czerpała z jego nieograniczonych możliwości pełnymi garściami. I - jak to u "Czajki" - nie mogło zabraknąć szalonych zabaw, flirtów, miłostek. Paryż okazał się wprost stworzony dla pełnej temperamentu Polki o artystycznej, nieokiełznanej duszy. Miłość pisarki do tego miasta okazała się więc spełniona i w pełni odwzajemniona.
Czyta się tę książkę z nieschodzącym z twarzy uśmiechem, ale i z łezką w oku. Jest bowiem we wspomnieniach "Czajki" klimat przedwojennego świata, który wojna zniszczyła bezpowrotnie. Nigdy już Paryż, do którego pisarka wracała potem wiele razy, nie był taki, jak w 1924 roku. Ten świat odszedł na zawsze, zdaje się mówić Izabela Czajka-Stachowicz, zostały po nim tylko piękne wspomnienia. I słychać w jej słowach nostalgię; nie tylko za Paryżem, ale też za młodością, radością życia, młodzieńczymi marzeniami...
Polecam także inne książki Czajki-Stachowicz:
"Nigdy nie wyjdę za mąż"
"Małżeństwo po raz pierwszy"
Izabela Czajka Stachowicz "Dubo...Dubon...Dubonnet...", Wydawnictwo W.A.B., 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz