czwartek, 1 listopada 2012

Piotr Czerwiński „Pigułka wolności”

Inteligentna, ironiczna, gorzka i przewrotna. Taka jest „Pigułka wolności”, w której autor bezlitośnie rozprawia się z pokoleniem „lubię to” żyjącym w wirtualnym świecie portali społecznościowych. Świecie - dodajmy - sztucznym, nadmuchanym, bezmyślnym, iluzorycznym i niebezpiecznym.

„Na początku było słowo, a potem człowiek w nie kliknął. Tak to się zaczyna...” Tak zaczyna się powieść Piotra Czerwińskiego, której głównym bohaterem jest Aleksander Roleksy. Ma on „mimo pozornego zastoju, bardzo bogate życie”, a owo „bogactwo”, zważywszy na jego nieudacznictwo, sprowadza się wyłącznie do posiadanych profili na Facebooku, Naszej Klasie, Twitterze, itd., itd.

Pewnego dnia, trochę z nudów, a trochę dla żartu Roleksy tworzy na Facebooku absurdalne konto pod równie absurdalnym hasłem. Zapomina o nim równie szybko, jak je wymyślił, a tymczasem strona „Fart For Malawi” zaczyna żyć własnym życiem.

Tysiące użytkowników „lubią to”, a „klików” przybywa z każdym dniem. Roleksy staje się bohaterem sieci. W dodatku bohaterem przypadkowym, mimo woli i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Ale, jak się okazuje, w świecie „klików” nie rządzą racjonalne zasady. Rządzi... no właśnie – co? Co tak naprawdę rządzi społecznością w siecią? Takie pytanie zadaje sobie Alex i nie znajduje w miarę mądrej odpowiedzi. Ale równocześnie wciąga się w tę grę, której czuje się kreatorem. Skoro każde jego najbardziej banalne słowo urasta do rangi życiowej mądrości w oczach społeczności, to przecież coś w tym musi być...   

Roleksy, niesiony na fali przedziwnej, wręcz histerycznej popularności, odnajduje się nie tylko w rolu duchowego przywódcy, ale także w roli idola kobiet. A te zasypują go dowodami uwielbienia. Szczególnie skuteczna okazuje się Ultra Maryna, która prowadzi Roleksa w coraz bardziej niebezpieczne rejony abstrakcji i megalomanii. A wszystko, choć cwane i wcale nie tak bezinteresowne pod sztandarem - a jakże - miłości...

"Pigułka wolności" bezpardonowo, choć w dość przewidywalny chwilami sposób rozprawia się z mediami elektronicznymi i społecznościami w sieci. Obnaża całą bezmyślność, głupotę, sztuczność i nietrwałość zjawisk wykreowanych przez  wirtualną popkulturę. I równocześnie pokazuje ich porażającą siłę. "Człowiek używający lewego klawisza, może dziś obracać w pył całe kontynenty i świętą niewinność milionów istot.  (...) To dzisiaj broń masowej zagłady." 

I nie sposób się z tym nie zgodzić. Polecam, bo w tej "Pigułce..." dostajemy mocno skondensowaną pigułkę współczesnego świata, który sami kreujemy. Mniej lub bardziej świadomie.

"Jak nie masz konta na Facebooku to nie istniejesz"

Czy rzeczywiście?
    
Piotr Czerwiński „Pigułka wolności”, Wydawnictwo Wielka Litera, 2012 r.

1 komentarz:

  1. Zastanawiam się nad sięgnięciem po tę pozycję. Musze w końcu znaleźć trochę czasu, żeby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...