Tytuł jest nieco prowokacyjny, ale - jak szybko zastrzega autorka - treść wyjątkowo niewinna. Kluczem do tej książki są spotkania (rzeczywiście nocne) z mężczyznami, którzy w życiu tancerki odegrali ważną rolę; tak osobistą, jak i zawodową. To noce pełne dziwnych przypadków, zbiegów okoliczności, życiowych zakrętów i zwrotów. Szalone, nieprzewidywalne. Zresztą, jak całe życie artystki...
Krystyna Mazurówna, ekscentryczna tancerka i choreografka, która od ponad 40 lat mieszka we Francji, zaprasza nas w tej książce do swojego świata; pasji, miłości, rodziny, a przede wszystkim sztuki. Robi to z wdziękiem, z charakterem, w swoim stylu. Zaczyna od młodzieńczych lat w Warszawie, kiedy największą jej pasją stał się taniec, a pierwszym do niego partnerem trzynastoletni chłopiec z domu dziecka. Z Dariuszem, który marzył by być kobietą i uciec z Polski, a potem zrobił karierę w Stanach, Krystyna spędziła przedziwną noc w Łazienkach. A potem takich nocy było mnóstwo. Trochę wbrew rodzinie, dobremu wychowaniu, które wyniosła z domu, społecznym oczekiwaniom.
Małżeństwo z Krzysztofem Teodorem Toeplizem, artystyczna bohema Warszawy lat 60., macierzyństwo, występy z najlepszymi artystami, artystyczne wyzwania i sukcesy. W życiu Krystyny Mazurówny wszystko toczyło się błyskawicznie, na najwyższych obrotach. Ona sama nie dawała sobie taryfy ulgowej; chciała żyć mocno, intensywnie, po coś. Chciała tańczyć, występować przed najlepszą publicznością.
I choć w koministycznej Polsce żyło jej się, jak sama przyznaje, wygodnie i komfortowo, to zdecydowała się wyjechać. Mimo ugruntowanej pozycji na scenie. W 1968 roku wylądowała w Paryżu zostawiając za sobą wszystko, co miała: dziecko, teatr, stabilizację. Rzuciła się na głęboką wodę, wierząc, że zdobędzie świat.
Pierwsze, paryskie laty Mazurówny to - jak mi się wydaje - temat na oddzielną książkę. Autorka uchyliła nam tylko rąbka z tego okresu, ale nie ma wątpliwości, że był to czas trudny, niepewny, chwilami dramatyczny. Właściwie czas walki o życie; w każdym wymiarze: i tym prywatnym, i zawodowym. To czas poszukiwań i odkryć. Jednym z największych okazało się to miłosne. Małżeństwo z Jean-Pierre'em było wielkim wyzwaniem, przygodą i... pięknym wspomnieniem, do którego autorka chętnie powraca.
Tańczyła, układała choreografię, prowadziła zespół, stała za barem, spełniała marzenia... Czegoż to Krystyna Mazurówna nie robiła? Opowiada o tym lekkim tonem, na wesoło, a tylko gdzieniegdzie słychać nostalgię, żal, smutek.
Wyjątkowa, silna, twórcza kobieta, która potrafi cieszyć się życiem i robić z niego dobry użytek. Taka jest w tej książce Mazurówna. I nawet jeśli to kolejna artystyczna kreacja to, trzeba przyznać, udana. A na pewno efektowna - to słowo wydaje mi się najbardziej właściwe.
Krystyna Mazurówna "Moje noce z mężczyznami", Wydawnictwo Agora S.A., 2012 r.
Recenzja jest świetna. Ale sama książka nie bardzo mnie interesuje, więc sobie daruje.
OdpowiedzUsuńKobieta, historia w polskim kręgu artystycznym. Zdobyła szczyt sławy, cena zlota nie gra roli, moze sobie pozwolic na kupno brylantow o kazdej wartości. Mazurowna to historia polski w wymiarze tanca. Polecam wszystkim zainteresowanym :)
OdpowiedzUsuń