niedziela, 3 czerwca 2012

Piotr Wojasz "Niebieski ptak"

Świat cinkciarzy i drobnych cwaniaczków, prostytutek i alfonsów, milicjantów i tajniaków - a to wszystko w smutnych, a jednocześnie - jak się okazuje - bardzo ciekawych czasach schyłku PRL-u. To podróż sentymentalna zdecydowanie inna od wszystkich, które przebyłam w lata 70. i 80. ubiegłego wieku Nie ma w niej politycznych rozliczeń i oskarżeń, nie ma historycznych odwołań. Jest natomiast brawurowo pokazany obraz polskiego społeczeństwa, które bawi się na całego, kombinuje, jak tylko może i wyciska z życia, ile się da. Nawet, jeśli komuś ten obraz się nie spodoba, to zaręczam, że przeczyta tę książkę z wypiekami na twarzy.  

Piotr, tytułowy "Niebieski ptak" to młody chłopak z Katowic, który usiłuje jakoś się urządzić w życiu. Ale ponieważ nie ma zamiłowania do ciężkiej pracy, więc od początku stawia na swoje atuty, którymi niewątpliwie są spryt, błyskotliwość, uroda, łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi, w szczególności z kobietami. Piotr już w wojsku przekonuje się, że w życiu wygrywają ci, którzy potrafią "zakombinować" i dobrze się przy tym zabawić. Nie żałuje więc sobie niczego i balansując na cienkiej granicy prawa, a czasem nawet życia, idzie na całość i ...z każdej opresji wychodzi cało. Zawsze są obok niego kobiety i bywa, że to one go wyciągają go z kłopotów, albo nawet utrzymują.

Największą miłością Piotra jest elegancka, kulturalna, inteligentna i delikatna Wala, która ma piękne mieszkanie w Gdyni, zakupy robi w Baltonie i jada w najdroższych restauracjach. Nic dziwnego - obsługuje zagranicznych klientów w najlepszych hotelach... Nasz bohater najpierw jest tym zszokowany, ale błyskawicznie odnajduje się w tej sytuacji i nie ma skrupułów, by z niej korzystać. To za sprawą Wali i jej przyjaciół poznaje cinkciarski fach i zaczyna robić interesy na "zielonych". Autor nie szczędzi nam szczegółów swojej profesji, dowiadujemy się więc, jak można wyrolować klienta na różne sposoby i jak przydają się przy tym umiejętności manualne. Krótko mówiąc; tajniki złodziejskiego fachu przestają być nam obce.

Ale wróćmy do kobiet, bo to one są w życiu bohatera najważniejsze i przewijają się ich w tej książce całe tabuny. Piotr jest koneserem kobiecych wdzięków, a seks staje się w pewnym momencie jego nałogiem. A że kobiety mają do niego słabość, więc wszyscy są zadowoleni. Zazwyczaj są to młode dziewczyny, które podrywa przy każdej okazji, ale są też... starsze panie, które przyjeżdżają do sanatorium w Krynicy. Piotr każe im płacić za seks, a one z ochotą wyciągają dolary, albo złote pierścionki dla swojego młodego kochanka. W dość brutalny i cyniczny sposób autor wprowadza nas w świat męskiej prostytucji, która wtedy jeszcze się tak nawet nie nazywała. To był po prosty sposób na życie - dobry, jak każdy inny.

Takich pikantnych szczegółów jest w tej książce znacznie wiele. Jak choćby pijący na umór  milicjanci; skorumpowani i zaplątani w interesy z cinkciarzami i prostytutkami, niczym właściwie się od nich nie odróżniający. "Putany" czyli prostytutki, które w tamtych czasach cieszyły się szacunkiem i poważaniem; w hotelach, w restauracjach, a nawet w milicji. "Obyczajówka prowadziła rejestr prostytutek. To właśnie przez to środowisko planowano wnikliwą inwigilację turystów zagranicznych i wszelkich obcokrajowców odwiedzających nasz kraj. Szefową obyczajówki w Katowicach była kapitan Kozłowa. Stara, gruba baba, eksprostytutka. Kozłowa notorycznie organizowała na komendzie ostre pijaństwa, które obsługiwały adeptki przyszłego zawodu, czyli początkowe prostytutki..."

Rządzą dolary, układy, seks, wódka - do tych kilku słów sprowadza się ówczesna polska rzeczywistość. Cwaniacy, kombinatorzy, donosiciele, prostytutki, złodzieje - to elita finansowa tego świata...

Oto Polska właśnie - zdaje się mówić autor - taka, w jakiej żyłem, jaką zapamiętałem, w jakiej usiłowałem znaleźć sobie najwygodniejsze miejsce. Rządząca się swoimi prawami, które były ponad i poza prawem. O której niektórzy pewnie nawet nie mieli pojęcia.

Obraz TAKIEJ Polski nie wszystkim czytelnikom się spodoba. Co nie zmienia faktu, że jest on błyskotliwy, brawurowy i niezwykle sugestywny. Autor ma talent pisarski, świetny słuch językowy i jest bacznym obserwatorem rzeczywistości, co na pewno pomogło "Niebieskiemu ptakowi".

Czyta się tę książkę świetnie, choć chwilami przecierając oczy ze zdumienia, że to wszystko zdarzyło się naprawdę...

Piotr Wojasz "Niebieski ptak", Videograf II, 2011 r.

Komu polecam
Amatorom obyczajowych skandali i oryginalnych, literackich wrażeń.
A także miłośnikom PRL-u
Moja ocena 4,4

5 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie, postaram się sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst! A książka mnie zaciekawiła, lubię takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam zszokowana i zafascynowana równocześnie! Ciekawe, kim tak naprawdę jest autor...

    OdpowiedzUsuń
  4. To samo mnie zastanowiło - kim naprawdę jest autor? Porte parole bohatera? Swoja drogą, spotkałam kilka rzeczywistych "świadectw" tamtego okresu i wierzę, ż4e tak było - ten, kto uznaje, że pokolenie nas , dzisiejszych trzydziestolatków, nie balowało i nie szlajało się, powinien przeczytać te książkę. A może, by sprawdzić wiarygodność " Niebieskiego ptaka" dotrzeć do np.kelnerów i "kukuł" ówczesnych lokali i hoteli? Tak, czy owak, narracja prowadzona ze swadą i język książki, jej styl broni całości.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...