Michał Witkowski to pisarz, który prowokuje, intryguje, szokuje, zachwyca, drażni. To pisarz, moim zdaniem, nierówny. Zachwycił mnie w książce "Lubiewo", nieco rozczarował w "Margot". Z tym większą ciekawością sięgnęłam po "Drwala". I rozczarowania nie było. A zaskoczenie - owszem.
Tym razem Witkowski napisał kryminał. Czy na pewno zresztą kryminał? Tego właśnie nie jestem pewna, ale o tym później. Zacznijmy od tego, że autor nie byłby sobą, gdyby nie wyeksponował w "Drwalu” wątków homoseksualnych łącząc je z dużą dawką dystansu, humoru i autoironii. To już zresztą jego znak rozpoznawczy.
W tej książce głównemu bohaterowi bliżej do autora niż w jakiejkolwiek wcześniej. Ma trzydzieści lat, jest lekko zblazowanym gejem, trochę wypalonym pisarzem, wrażliwym facetem, który nie radzi sobie z życiem i chyba szuka miłości. Rozpaczliwie poszukuje też tematu do nowej książki i dlatego w listopadzie zaszywa się w dziwnym, żeby nie powiedzieć podejrzanym domku nad Bałtykiem. Tu chce zebrać myśli i coś wymyślić. Ale nie ma tak łatwo. Zamiast bezpiecznej pracy nad komputerem ma robotę w tzw. terenie. Tak zaczyna się jego przygoda w roli detektywa-amatora, który węszy tam gdzie nie trzeba i pakuje się w kłopoty.
Ale czy to wystarczy, żeby nazwać tę książkę kryminałem? Moim zdaniem nie. I bardzo dobrze. Mamy za to bardzo dobrą współczesną powieść obyczajową. Bardzo dobrą, bo inną. Świeżą, bezpretensjonalną, pod każdym względem oryginalną. Znakomici są w niej bohaterowie, jakby żywcem wyjęci z nadmorskiej prowincji. Znakomity jest małomiasteczkowy klimat, który każdy z nas zna, niezależnie od tego, w której części Polski mieszka.
No i język – tego Witkowskiemu nikt nie odbierze i nikt nie skopiuje. To właśnie język jest jego największym atutem. Rysuje fabułę, ciągnie akcję, tworzy barwne postacie. Ten język może drażnić, może dziwić, ale to on wciąga nas w świat Witkowskiego. A ten świat, choć na początku jakiś inny, pokręcony, z każdą kartką książki wydaje nam się bliższy. Dobrze znany, po prostu nasz.
Michał Witkowski "Drwal", Świat Książki, 2011 r, s. 441
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz