Ta przygoda rozpoczęła się w 1934 roku. Świeżo poślubieni małżonkowie z bardzo dobrych, bogatych domów - Halina i Stanisław Bujakowscy - postanowili spełnić swoje młodzieńcze marzenie i pojechać w podróż poślubną do Szanghaju... motocyklem.
Dwucylindrowy motocykl marki B.S.A angielskiej produkcji prowadził Stanisław, natomiast Halina siedziała w koszu. Jej zadaniem było spisywanie na maszynie historii podróży, robienie zdjęć i wysyłanie kroniki podróży do polskich gazet. Początkowo wszystko wyglądało bajkowo. W skrojonych na miarę kombinezonach małżonkowie budzili ciekawość i sympatię spotykanych ludzi.
Zapiski z podróży miały ukazać się w formie książki po zakończonej wyprawie. Niestety, wojna pokrzyżowała te plany. Zapis niezwykłej przygody ukazał się dopiero po ponad 70 latach dzięki starej walizce odnalezionej na strychu przez kuzynów Haliny. Były w niej schowane setki zdjęć i zapiski z podróży. Praca nad nimi trwała 10 miesięcy. Ale opłaciło się. Powstała niezwykła historia opowiedziana pięknym, dowcipnym językiem przez Halinę i wzbogacona praktycznymi radami Stanisława. Do tego unikatowe zdjęcia z całego świata sprzed wojny.
Dla mnie to jedna z najciekawszych książek, jakie przeczytałam w ostatnim czasie. Do tego pięknie, bardzo starannie wydana. Gorąco zachęcam do tej lektury, gdyż dostarcza wielu wrażeń, również natury estetycznej.
Halina Korolec-Bujakowska "Mój chłopiec, motor i ja. Z Druskiennik do Szanghaju 1934-1936", W.A.B, 2011 r., s. 367
Komu polecam
Amatorom przygód, mocnych wrażeń i... romantycznych historii
Moja ocena 4,9
Po tym wpisie zakupiłam sobie tą książkę, naprawę świetna. Polecam wszystkim! :)
OdpowiedzUsuń