Spotkali się w 1957 roku - ksiądz Karol i ksiądz Stefan (tak wtedy nazywał się ojciec Leon). Razem chodzili po górach, rozmawiali o życiu i o tym, co z nim najważniejsze; o nadziei, miłości, wierze. Te rozmowy musiały zostać w nich głęboko, skoro ich przyjaźń przetrwała tyle lat...
Przeczytałam tę książkę kilka tygodni temu i musiała się ona "ułożyć " w mojej głowie. Bo - poza tym - że jest pełna optymizmu i stanowi świadectwo wielkiej wiary, ma też drugie dno, bardzo ludzkie dno. Poznajemy w niej dwie wyjątkwowe postacie; Karola Wojtyłłę i ojca Leona. Pierwszego z nich nie muszę nikomu przedstwawiać. Drugi jest również fantastycznym człowiekiem; mądrym, ciepłym, wrażliwym, empatycznym. Takiego go widzimy, gdy opowiada o Janie Pawle II. Widzimy człowieka, który patrzy, podziwia, uczy się, ale nie jest bezkrytyczny. Jest po prostu sobą.
A opowiada, przy tym wszystkim bardzo zwyczajnie; o ich spotkaniach w Beskidzie Żywieckim, w Wadowicach, w Rzymie.... Opowiada jak o bliskim przyjacielu, a nie o posągowej postaci. To w tej książce ujmuje i zachęca, by czytać dalej. Łączy ich poczucie humoru, świetny kontakt z młodzieżą i zamiłowanie do zwykłego życia, z którego czerpią energię i wiarę.
Dlaczego ta historia układała mi się w głowie przez kilka tygodni? Bo chyba musiałam dojrzeć do tego, żeby opowiadzieć Wam o tej książce; przełamującej wszelkie stereotypy, pod każdym względem wyjątkowej - prostej, zwyczajnej i istotnej.
O. Leon Knabit OSB "Ulubiony bilbord papieża", Wydawnictwo Esprit, 2012 r.
Moja ocena 4,8
Bardzo lubię książki o naszym Papieżu. Najciekawsze i najwartościowsze są te spisane przez bliskich i znajomych. Z tego co piszesz ta wybija się na tle innych i z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń