niedziela, 15 kwietnia 2012

Małgorzata Warda "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele"

Czyta się tę książkę jednym tchem, ja pochłonęłam ją w noc. Po prostu nie mogłam odłożyć jej do następnego dnia, żeby doczekać się happy endu. A przynajmniej promyka nadziei, że z tej dramatycznej, opresyjnej sytuacji, jaką przedstawiła nam autorka jest jakieś wyjście. Doczekałam się, ale tej nocy (właściwie nad ranem) nie zasnęłam jednak spokojnie.

Zanim przejdę do meritum, napiszę o tym, co już na początku przekonało mnie, że tę książkę warto przeczytać. Tym czymś jest bardzo dobry język. Język pisarza, a nie amatora, który napisał książkę, czy nawet kilka książek. Jestem wielką miłośniczką polskiej prozy, więc książki polskich autorów; mniej i bardziej znanych, czytam z wielką ciekawością i jeszcze większym kredytem zaufania. Niestety, zaliczyłam do tej pory sporo rozczarowań, ale w tym przypadku mogę powiedzieć o ogromnym oczarowaniu. Małgorzata Warda potrafi pisać i ze swojego talentu robi dobry użytek.

I już o książce. Rzecz jest o nastoletnim rodzeństwie, Ani i Aaronie, których matka, mające problemy psychiczne, nie jest w stanie się nimi zająć. Po tym, jak kolejny raz trafia do szpitala, dzieci zabiera do siebie jej szwagierka, która mieszka ze swoim przyjacielem. I tu - choć to na pozór świetny dom; artystyczny, intelektualny, zamożny - zaczyna się piekło. Nie będę rozpisywać się o szczegółach, bo są one wyjątkowo drastyczne, ale wystarczą dwa słowa: przemoc i molestowanie.

Zostajemy wciągnięci w wyjątkowo bagnistą, grząską, wstrętną atmosferę. W sytuację, która wydaje się być bez wyjścia. Autorka wciąga nas w zagmatwane rodzinnie, społecznie, psychologicznie sceny w sposób wyjątkowo sugestywny, drastyczny, wręcz namacalny. Wydaje się, że z tej opresji nie ma ucieczki, że wszystkie drzwi są zamknięte. A jednak z każdej pułapki można wyjść - przekonuje Warda. Tylko: jaką trzeba za to zapłacić cenę?

Małgorzata Warda dotknęła w tej książce niezwykle trudnych i delikatnych tematów: przemocy w rodzinie, molestowania seksualnego. Strachu i wielkiej bezradności. Krzywdy dzieci. Mamy XXI wiek, a jednak wciąż są to tematy tabu. Ani nasze społeczeństwo, ani polski wymiar sprawiedliwości dotąd sobie z nimi nie poradziły.

Warda sobie poradziła. Nie spłaszczyła ich, nie prześliznęła się po nich, nie poszła na łatwiznę. Nie wymądrza się w tej książce, nie stawia w roli eksperta, czy wyroczni. Nie ocenia, nie osądza. Próbuje zrozumieć.  I za to brawo. Jedyne zastrzeżenie mam do nie do końca jasnych, choć pięknych i plastycznych wątków-obrazów, które wydają się niedokończone i niedopowiedziane. Ale to naprawdę szukanie dziury w całym. W tej, naprawdę dobrej książce, można sobie na to pozwolić.

Małgorzata Warda "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele", Prószyński i S-ka, 2012 r., s. 317

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...