niedziela, 16 czerwca 2013

Stephen King "Joyland"

"Joyland" zaskoczy miłośników prozy Kinga. Mniej w tej książce grozy, więcej emocji innego rodzaju; młodzieńczego odkrywania świata, w które wpisana jest tajemnica, zauroczenie, rozczarowanie. Piękny to świat i pełen pułapek. Tym ciekawszy, że autor umieścił akcję w parku rozrywki, który balansuje na granicy kiczu i prawdziwej magii. A emocje są tu najprawdziwsze.

Devin Jones - wokół niego toczy się akcja powieści - to zdolny student, wrażliwy, ale też mocno stojący na ziemi chłopak. Do lunaparku, podczas wakacji, trafia nie dlatego, że chce zarobić, ale dlatego, że chce zapomnieć o przeszłości i spokojnie pomyśleć o przyszłości.

Wesołe miasteczko wciąga. A Devin przechodzi przez wszystkie szczeble wtajemniczenia. Skrupulatnie nam tę drogę przedstawia, a droga to niełatwa - trzeba przebrać się za misia, trzeba zrobić z siebie idiotę. A jakby przy okazji chłopak dotyka tajemnicy, tego czegoś, co staje się esencją powieści. Tajemnica to młoda dziewczyna, która kiedyś została zamordowana w "Joyland".

Davin rozpoczyna własne śledztwo (mnóstwo w nim osobistych emocji), a potem jest tylko coraz bardziej osobiście. Davin się zakochuje. A to uczucie niczego nie ułatwia; wręcz przeciwnie. Jest w tym dotykanie tajemnicy, ale też czegoś dużo więcej. Ta inicjacja pozwala inaczej spojrzeć na to, co było kiedyś. Pozwala dojrzeć.

O tym, co pierwsze, trudne, najpiękniejsze, bolesne, niedopowiedziane jest ta książka. Pisana z wyraźnie zaznaczonym dystansem narratora; który swoje już przeżył, stoi z boku, wspomina.

Ale dystans to pozorny, bo emocje czuć tu w każdym zdaniu. I to największa wartość tej książki.

Stephen King "Joyland", Prószyński i S-ka, 2013 r.

1 komentarz:

  1. tej jeszcze nie czytałam, ale słyszałam, że nie jest jego najlepszą pozycją...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...