niedziela, 8 grudnia 2013

Mariusz Urbanek "Tuwim. Wylękniony bluźnierca"

Można się w "Tuwimie" zaczytać, można się nim zachwycić. To książka o pisarzu, jakiego nie znamy i jakiego mamy szansę poznać krok po kroku. Nieprzeciętnie inteligentny, utalentowany, o ciętym dowcipie, ale też o wielu słabościach, które zdeterminowały jego życie - to właśnie Julian Tuwim. "Brzechwa" Urbanka był dobry, ale "Tuwim" jest rewelacyjny.

Pochodził z rodziny łódzkich Żydów, których jedynym językiem był polski, a ojczyzną Polska. Ale Polacy całe życie wypominali mu jego pochodzenie. To, podobnie jak znamię na lewym policzku stało się największym kompleksem, który czynił go całkowicie bezbronnym wobec prześmiewców, wrogów, krytykantów.

Jedyną tarczą obronną Juliana Tuwima była jego twórczość. Wylękniony w codziennym życiu, w swoich wierszach był prawdziwym bluźniercą, którego język był ostry jak brzytwa. Bał się wychodzić z domu, ale nie bał się kpić z polityków, władzy, pisarzy, ludzkiej głupoty, hipokryzji i małości. Co oczywiście nie pozostawało bez echa. "Nie oszczędzono Tuwimowi żadnej obelgi i żadnego epitetu" - pisze Urbanek.

Nie było dla niego świętości, a najważniejsze było słowo.  Owym słowem bawił w kabarecie, czarował w teatrze. Słowa do piosenki "Miłość ci wszystko wybaczy" śpiewanej przez Hankę Ordonównę przeszły do historii, podobnie jak "Grande Valse Brillante" w wykonaniu Ewy Demarczyk.

Podczas wojny wyemigrował. I właśnie z daleka od kraju, chorobliwie tęskniąc za Polską, napisał "Kwiaty polskie" - poemat piękny, nostalgiczny, ważny, ponadczasowy. Niezwykle osobisty. Poemat, który mu niejednokrotnie potem "wytykano", mimo, że polityki w nim tyle co nic. Ale to właśnie polityka stała się przekleństwem poety. Do kraju wrócił jako ulubieniec nowej władzy. Odwdzięczał się jej entuzjastycznymi wierszami, w której sławił komunizm. I wyglądało na to, że robi to z przekonaniem, pasją, autentyczną wiarą.

Dawni przyjaciele, szczególnie ci, którzy mieszkali z daleka od Polski, jak choćby Jan Lechoń, nie szczędzili Tuwimowi ostrych słów. Zarzucali mu zdradę, sprzedanie się za profity, wygodne życie. A Tuwim robił swoje; pisał, wydawał, sypał nowymi pomysłami. I pomagał innym. "Pożyczał, a najczęściej po prostu dawał ludziom pieniądze. Załatwiał leczenie i deficytowe lekarstwa, wstawiał się w urzędach i ministerstwach."

Poeta o wielkim talencie, ponadprzeciętnie inteligentny, błyskotliwy, nadwrażliwy. Oddany przyjaciel, bardzo dobry mąż i ojciec (dla zaadoptowanej córki). Więzień swoich kompleksów, lęków, fobii, słabości. Mało o którym polskim poecie można tyle powiedzieć. Mało który pozostawił po sobie tyle znakomitych tekstów, które i dziś, i za sto lat pewnie będą tak samo ważne, mądre, wzruszające.

Mariusz Urbanek "Tuwim. Wylękniony bluźnierca", Iskry, 2013 r.

2 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...