Nad tą książką Teresa Torańska pracowała niemal od samego dnia katastrofy smoleńskiej do swojej śmierci. Przeprowadziła setki rozmów, zapisała dziesiątki stron. "Smoleńsk” był zakrojony na potężne, reporterskie dzieło, które w historycznej, ale też bardzo osobistej perspektywie miało pokazywać rozmiar i wymiar smoleńskiej katastrofy.
Książka ukazała się po śmierci autorki i tylko częściowo wykorzystuje jej pracę. W "Smoleńsku” znalazły się te rozmowy, które wydawcy uznali za "zakończone”. Jest ich kilkadziesiąt – jedne dłuższe, inne całkiem krótkie.
Wśród rozmówców Torańskiej nie ma podziału na polityków, czy rodziny ofiar. Są ludzie, którzy opowiadają o tragedii. Nie ma znaczenia, czy to spojrzenie osobiste, czy zawodowe. Istotne, że pokazuje w możliwie szerokiej perspektywie to wszystko, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku i w kolejnych dniach po katastrofie.
Torańska nie pyta, ale rozmawia. Świetnie zorientowana w szczegółach i niuansach związanych ze Smoleńskiem wchodzi nierzadko w polemikę, nie boi się zdecydowanie artykułować swoje zdanie. Ale, co ważne, to wciąż merytoryczna rozmowa, w której strony wzajemnie się szanują. Nawet, jeśli różni je spojrzenie na meritum i nawet wtedy, gdy mają inną wiedzę lub pamiętają inaczej.
Teresa Torańska "Smoleńsk", Wielka Litera, 2013 r.
CAŁA RECENZJA
Muszę koniecznie przeczytać. Mój mąż, który ocenia bardzo surowo - stwierdził, że to jak do tej pory, jedyne trzeźwe spojrzenie na sprawe smoleńską.
OdpowiedzUsuń