niedziela, 2 września 2012

Dominika Dymińska "Mięso"

Czyżbyśmy mieli polską Charlotte Roche? Takie skojarzenie miałam po pierwszych rozdziałach debiutanckiej książki Dominiki Dymińskiej. Książki obyczajowo odważnej, literacko dojrzałej, a przy tym świeżej i oryginalnej. Na taką polską prozę czekałam od dawna i wierzę, że docenią ją także inni czytelnicy.

Narratorkę poznajemy gdy jest dzieckiem; zakompleksionym i mocno zagubionym. Jest gruba, nienawidzi swojego ciała, podziwia (a czy przypadkiem  nie nienawidzi?) piekną i szczupłą sylwetkę swojej matki. Zdecydowanie bardziej woli ojca, tyle że ojciec nie mieszka już z nią i matką. Rodzice rozwodzą się, gdy ma siedem lat, a potem mama ma "nowego chłopaka", a wreszcie nowego męża.

Dziewczynka ma natomiast swój własny świat. I tu akurat nic oryginalnego - to świat wirtualny. "Zakładam profil na portalu społecznościowym. (...) Specjalnie robię sobie zdjęcia. specjalnie się do tych sesji ubieram i maluję. Poprawiam zdjęcia w programie do obróbki zdjęć. Trochę rozmazuję, żeby wyglądać szczuplej."

- A gdzie fotki topless? - pyta pewnego dnia Jagshemash. I tak to się wszystko zaczyna. Najpierw niewinny flirt z 15-latką, a już za moment właściwie... seks online. Dziewczyna czuje się piękna, seksowna, w końcu ważna; "jak cukiereczek". A zaraz potem jest ukradkowe spotkanie z dojrzałym meżczyzną, szybki seks, ulga, że to już "po". Po dziewictwie, po miłości, po złudzeniach.

To wstęp do niby-dorosłego życia. Bohaterka "Mięsa" nie rezygnuje z wirtualnych znajomości. Sporo ich; jedne lepsze, inne gorsze. Z każdej jakoś się "wymiguje" i pedzi dalej. Dokąd? Chyba donikąd. Jej życie to autodestrukcja; toksyczne związki z mężczyznami, problemy z odżywianiem... Wydaje się, że tak jak u Charlotte Roche, narratorka eksperymentuje ze swoim życiem; a ceną jest własne ciało, emocje, uczucia. Tych ostatnich właściwie nie ma; jakby to miało wszystko załatwić, jakby tak łatwiej było żyć... Może to dość desperacka kompensata braku miłości w rodzinnym domu, zaniżonego poczucia własnej wartości, brutalnego dojrzewania? Tyle odpowiedzi, ile pytań.

Tyle że nie o to w "Mięsie" chodzi. To "mięso" dalekie jest od taniego dydaktyzmu i prostego filozofowania. Ale wystarczające krwiste i soczyste, by sie w nim rozsmakować, lub nim zniesmaczyć. I to mi się podoba.

Przeczytajcie tę książkę, bo o Dominice Dymińskiej będzie jeszcze głośno. Namiesza i to sporo w najnowszej polskiej literaturze. Czego jej bardzo życzę.

Dominika Dymińska "Mięso", Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2012 r.

Moja ocena 4,8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...