poniedziałek, 23 września 2013

Magdalena Samozwaniec "Tylko dla kobiet", "Tylko dla mężczyzn"

W tych książkach Magdalena Samozwaniec rozprawia się i z kobietami, i z mężczyznami. Robi to inteligentnie, dowcipnie, ze swoich satyrycznym zacięciem, bez taryfy ulgowej dla żadnej płci. Co istotne, teksty Samozwaniec nie zestarzały się mimo upływu lat. A nowe, piękne wydania książek zachęcają, by po nie sięgnąć.

Na "Tylko dla kobiet" i "Tylko dla mężczyzn" wychowałam się, mam więc do tych książek ogromny sentyment. Powracam do nich z przyjemnością, ale nie bezkrytycznie. Zmieniają się czasy, zwyczaje, obyczaje, kultura. Zmienia się literatura. A jak na tym tle wypada Magdalena Samozwaniec, naczelna satyryczka powojennej Polski?

Wypada świetnie i... świeżo. Mrużąc do czytelnika oko, z dystansem i tzw. zdrowym rozsądkiem  autorka przygląda się związkom męsko-damskim, punktuje obie płci we wzajemnych relacjach, wyciąga na wierzch słabości, żartuje z niedoskonałości. I, jak się okazuje, zmieniło się wszystko, ale my jesteśmy tacy sami. I popełniamy te same błędy.

Jako urodzona feministka (a przy okazji kobieta nadzwyczaj kochliwa) na mężczyznach Samozwaniec nie zostawia suchej nitki, a robi to oczywiście z właściwym sobie dystansem. W "Tylko dla mężczyzn" autorka w kilkudziesięciu ciętych odsłonach punktuje facetów tak, że nie powstydziłaby się tego Maria Czubaszek. Mamy więc uwodziciela, dziecioroba, egzystencjalistę, spirytystę, mężczyznę-kota, hochsztaplera, dżentelmena.

Dla Samozwaniec takie prowokacyjne "poszufladkowanie" mężczyzn to świetna zabawa, ale też okazja, by pokazać ich w znacznie szerszej perspektywie, w której - tak naprawdę - najważniejsze są kobiety. Dlatego małżeństwom i mężom autorka poświęca najwięcej miejsca. Nie pozostawia złudzeń, że małżeństwo doskonałe nie istnieje, a sukcesem jest jeśli "małżonkowie nie żyją z sobą jak pies z kotem, ale jak pies z psem, to znaczy, że czasem się ze sobą użerają, a czasem się sobie podlizują". Dobry maż, mąż poeta, stary mąż, mąż ubogi i bogaty... Wydaje się, że Samozwaniec wie o facetach wszystko. A ze swojej wiedzy czyni dowcipny i niezwykle celny użytek.   

Ale kobietom od pisarki również się dostaje. I to chyba bardziej niż mężczyznom, szczególnie w "Tylko dla kobiet". Zawiść, interesowność, nieszczerość, perfidia, wygodnictwo... To tylko kilka cech z całego katalogu, którymi Samozwaniec obdzieliła bohaterki swoich historyjek. Ale - i to najważniejsze - autorka staje po tej samej stronie, co kobiety, o których pisze. Jasno daje do zrozumienia, że nikt, również ona, nie jest doskonały, a nasze niedoskonałości, ułomności, słabości to właśnie cała kwintesencja życia. Życia, które Magdalena Samozwaniec uwielbiała, którym potrafiła się bawić i które w wyjątkowy celny sposób przenosiła na papier.    

Dlatego warto wspomnieć o nim kilka słów.

Pochodziła ze słynnej rodziny Kossaków. Była córką Wojciecha Kossaka i siostrą Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Ale, wbrew rodzinnym, artystycznym tradycjom nie ciągnęło jej do kultury wyższej, a do lekkich form pisarskich, w których z upodobaniem wyśmiewała otaczającą ją rzeczywistość.

Debiutowała w 1922 roku powieścią "Na ustach grzechu", która była parodią uwielbianej przez czytelników "Trędowatej". Każda późniejsza książka potwierdzała satyryczny talent autorki. Kpiła ze wszystkich i ze wszystkiego. Nie było dla niej żadnych świętości, łącznie z najbliższymi.

Magdalena Samozwaniec "Tylko dla kobiet", "Tylko dla mężczyzn", Wydawnictwo W.A.B., 2013 r.

1 komentarz:

  1. Nie znam tej autorki i chyba wstyd powiedzieć, że pierwszy raz o niej słyszę, ale tak jest... Zapisuję i sięgnę po te książki! :) Jestem pewna, że spodoba mi się "Tylko dla mężczyzn" :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...