niedziela, 2 grudnia 2012

"Po prostu Whitney. Historia supergwiazdy" James Robert Parish

Rozsmakowałam się w biografiach współczesnych gwiazd popkultury - szczególnie tych spektakularnych i... dramatycznie zakończonych. Tym razem sięgnęłam po historię życia Whitney Houston, która jest trochę historią Kopciuszka - ale Kopciuszka niebywale utalentowanego, a przy tym znakomicie wpisującego się w hollywodzki schemat wielkiej gwiazdy.

Ta historia zatacza koło. Rozpoczyna się w tragicznym momencie; 11 lutego 2012 roku w hotelowej łazience odnaleziono ciało nieżywej Whitney Houston. Gwiazda miała 48 lat, właśnie szykowała swój wielki come back na scenę. Głośno było o tym, że próbuje na nowo ułożyć sobie życie; bez alkoholu, narkotyków i z daleka od toksycznych związków. Ale równocześnie widać było w materialach filmowych, że bywa nienaturalnie ożywiona, a jej legendarny głos pozostawia wiele do życzenia. Tragiczna śmierć piosenkarki była szokiem tak dla jej fanów na całym świecie, jak i rodziny. Pojawiły się pytania: Czy ta historia musiała tak się zakończyć? Kto jest za to odpowiedzialny? Czy ten dramatyczny koniec był w jakiś sposób wpisany w tyleż bajkową, co skomplikowaną karierę Whitney Houston?

Na te pytania próbuje odpowiedzieć James Parish, autor wielu książek o show-biznesie w Hollywood. Jak na dobrego badacza przystało, autor rozpoczyna od dzieciństwa piosenkarki, które od najmłodszych lat związane było z muzyką. To matka Whitney, Cissy Houston - utalentowana, pracowita, ale do końca nie spełniona na scenie piosenkarka - zaszczepiła w córce miłość do muzyki. To pod jej okiem dwunastoletnia Whitney zaśpiewała po raz pierwszy przed szeroką publicznością w kościele, a potem partnerowała matce podczas jej występów w klubach. To Cissy nauczyła dziewczynkę, jak pracować głosem i jak prezentować się na scenie. To w końcu ona była siłą napędową jej kariery w początkowym okresie - jej najsurowszym krytykiem, ale też najwierniejszą fanką. Czy mając taką matkę, a także kuzynkę w osobie Arethy Franklin można było pójść inną drogą, niż muzyczna? Oczywiście nie.

Parish pokazuje, w jak konsekwentny i przemyślany sposob została poprowadzona kariera Whitney. Duża w tym zasługa samej piosenkarki, która podbiła serca publiczności nie tylko wspaniałym głosem, ale też wiernością tradycyjnym wartościom, które podkreślała na każdym kroku i przywiązaniu do religii. Skromna, piękna, utalentowana i uduchowiona - świat oszalał na punkcie ciemnoskórej dziewczyny, która była spełnieniem marzeń każdej nastolatki o wielkiej karierze w Hollywood.

Im oczywiście dalej, tym więcej rys pojawiało się na tym wizerunku. Począwszy od jej relacji z Robyn Crawford, z którą Houston przyjaźniła się od 16. roku i mieszkała wiele lat, aż po związek z Bobbym Brownem, który - jak twierdzi wiele bliższych i dalszych osób z otoczenia piosenkarki - był początkiem jej końca.

Zawirowania w życiu osobistym gwiazdy Parish umiejętnie splata z poszczególnymi etapami jej spektakularnej kariery. Poznajemy więc kulisy powstawania filmu "Bodyguard", który wyniósł ją na szczyt i w jakiś sposób opowiada o niej samej. Autor przypomina także kreacje Whitney w innych produkcjach, jak choćby "Żonie pastora", czy "Czekając na miłość". Wraca do największych tras koncertowych piosenkarki, pokazuje, jak wygladały kontakty divy z mediami i publicznością. Bywa, że nie oszczędza Houston, zarzucając jej gwiazdorstwo, wyniosłość, oderwanie od rzeczywistości, lekceważenie swojej kariery. I coraz większe pogrążanie się w toksycznej relacji z Bobbym Brownem oraz ucieczkę w używki.

Wielka kariera zdawała się chwiać w posadach i zmierzać do spektakularnego końca. Autor nie pozostawia nam złudzeń: ze skromnej, spontanicznej, utalentowanej dziewczyny, która marzyła tylko o tym, żeby śpiewać niewiele zostało... I na nic zdały się desperackie próby ratowania wizerunku i powrotu na szczyt. Wydaje się, że to co było wpisane w karierę Whitney Houston - sława, pieniądze, władza - okazało się też jej największym przekleństwem. Choć gdzieś w środku została niepewną siebie, wyobcowaną dziewczyną, która nie bardzo radzi sobie z życiem... Szkoda - zdaje sie mówic Parish - że ta historia tak się skończyła. Mogła mieć jeszcze wiele zaskakujących odsłon.

"Po prostu Whitney. Historia supergwiazdy" James Robert Parish, Wydawnictwo G+J Książki, 2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...