wtorek, 6 lutego 2018

Bartosz Szczygielski, „Krew”

Bartosz Szczygielski  „Krew”, W.A.B.

Opresyjny klimat i szybkie tempo akcji to znaki firmowe tej powieści.  Prowadzona dwutorowo (i brawurowo) fabuła wprowadza nas w świat pełen chciwości, okrucieństwa, wszechobecnego zła.

Ten świat zamknięty jest w sposób dosłowny. Bohater pierwszego wątku, komisarz Gabriel Byś jest pacjentem szpitala psychiatrycznego, zaś prostytutka Kaśka przyjmuje klientów pod czujnym okiem ochroniarza.  Zarówno komisarz, jak i dziewczyna znajdują się w sytuacji klaustrofobicznej – on zamknięty w szpitalu bez klamek, oszołomiony lekami i przebytą traumą, ona  - wykorzystywana w sposób niewolniczy, odcięta od kontaktu ze światem,  w zamkniętym mieszkaniu, z którego może jedynie wyskoczyć przez okno.  

Ten mroczny, duszny klimat zakłócają nieoczekiwane zdarzenia. W szpitalu dochodzi do makabrycznego odkrycia, a w efekcie do zbrodni, która mobilizuje komisarza Bysia do działania. Tyle że śledztwo w Tworkach to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że rzeczywistość płynnie przechodzi w zaburzone psychotropami wizje. 

Nie wiadomo, co jest prawdą, a co mrocznym wyobrażeniem. Co nie zmienia faktu, że atmosfera grozy wisi w powietrzu, a do jednej makabreski dołącza następna.

W życiu dziewczyny również zachodzi zmiana. Skonfrontowana w drastyczny sposób ze swoimi oprawcami, uświadamia sobie, że jedynym ratunkiem przed śmiercią jest dla niej ucieczka. Ale czy to rzeczywiście będzie wyzwolenie, czy początek kolejnej gehenny?  Tu akcja wręcz pędzi i od jednego koszmaru przechodzimy do kolejnego, niemal namacalnie czując ból i cierpienie ofiar. Handel ludźmi, narkotyki, niewolnicza praca. To tylko kilka elementów z tego wątku, który wywołuje dreszcz odrazy i strachu. Czy z tej matni jest ucieczka? Na to pytanie nieprędko dostaniemy odpowiedź i być może nie taką, na jaką z niecierpliwością czekamy.

Szczygielski to mistrz budowania napięcia. Przeplata wątki tak, by na moment odetchnąć od jednego mrocznego klimatu i za moment popaść w jeszcze gorszą opresyjną rzeczywistość. Do finału zmierzamy w sprinterskim tempie, chcąc wreszcie odetchnąć z ulgą. Ale autor nie ułatwia nam tego, raz za razem podkręcając i tak wysokie już tony. Jest krwiście, groźnie, klaustrofobicznie.  Zło przybiera różne oblicza, dotykając nas niemal w fizyczny sposób.

„Krew” jest dobitna, dosadna, bolesna. Mocno burzy krew.

 Bartosz Szczygielski „Krew”, W.A.B., 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...