"Gorzko" jest gorzkie. Dobitne, przejmujące do szpiku kości. Bezlitosne w swoim rozrachunku z życiem. Ta książka nie uznaje kompromisów; tak jak bezkompromisowe jest życie jej bohaterek. W każdej z nich można odnaleźć siebie - choć to nie jest miłe.
Teresa Koper jest ambitna, odważna, "nigdy nie ogląda się za siebie". Jej przepustką do marzeń mają być studia w wielkim mieście. Nowe życie, z daleka od tego wszystkiego, co ją przytłacza, dusi, tłamsi; z daleka od rodziny i przeszłości.
Razem z Teresą na szczęście w wielkim mieście liczą Lidka i Lucyna. To trochę takie współczesne "Dziewczęta z Nowolipek" (to pierwsze skojarzenie wciąż mnie nie opuszcza) . Pełne naiwnych nadziei, poszukujące miłości za wszelką cenę, będące łatwym łupem w swojej prostolinijności obleczonej skorupą twardości i hardości. W zderzeniu z tzw. prawdziwym życiem - bezradne, poturbowane, z otwartymi ranami.
Ta historia nie ma happy endu. Nie ma nagłych zwrotów akcji, które nagle odmieniają los bohaterek. Jest po prostu życie. Zwykłe życie; pokręcone, niejednoznaczne, trudne. Chwilami banalnie i boleśnie przewidywalne. Dlatego ta opowieść jest gorzka - bo tak bardzo prawdziwa.
Barbara Kosmowska pisze nie tylko pięknym językiem, ale przede wszystkim pisze mądrze. Pisze o kobietach, dla kobiet, ale - co istotne - nie idzie na kompromisy i wyrywa kobiety z ich strefy komfortu. Konfrontuje z życiem; z rodziną, przeszłością, marzeniami, złudzeniami.
Po świetnej i także gorzkiej "Ukraince" ta książka potwierdza, że Kosmowska ma styl, literacką klasę i - wbrew wszelkim modom - idzie swoją drogą. Dobrą drogą.
Barbara Kosmowska "Gorzko", W.A.B., 2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz