Miała szesnaście lat, gdy wygrała konkurs Przekroju pod hasłem "Film szuka młodych aktorek". Jej zdjęcia zrobiły furorę i okazały się przepustką najpierw do świata mody, a potem filmu. Młodziutka Teresa została modelką Mody Polskiej.
"Od chwili pojawienia się na wybiegu Tuszyńska stała się niezwykle popularna. Podczas pokazów była witana okrzykami i aplauzem męskiej publiczności. Została zauważona przez film."Jej twarz pojawiała się na okładkach Przekroju, Ekranu, Filmu, Kobiety i Życia. Ale kamera także ją pokochała. Z wzajemnością. Kariera fotomodelki i modelki zaczęła przeplatać się z rolami w filmach najbardziej znanych wówczas polskich reżyserów. W głównych rolach obsadzali ją Morgenstern, Kutz, Lenartowicz. Stworzyła niezwykłą rolę Margueritte u boku Zbigniewa Cybulskiego w filmie "Do widzenia, do jutra".
"Była osobowością. Bardzo silną osobowością. Bez Teresy nie byłoby filmu "Do widzenia, do jutra" - wspominał Wowo Bielicki.Recenzje filmu nie pozostawiały wątpliwości - to kreacja Tuszyńskiej była jego najmocniejszą stronę. Polski film zyskał nową, niezwykłą gwiazdę - gwiazdę na miarę światowego kina. Posypała się zaproszenia do zagranicznych produkcji. Ale Tuszyńska miała na swoją karierę inny pomysł. A właściwie nie miała żadnego pomysłu. Chciała po prostu dobrze się bawić. Aktorstwo było jedynie częścią tej zabawy, toczyło się gdzieś obok życia, z którego Tuszyńska czerpała pełnymi garściami. Piła, bawiła się do białego rana, kochała na śmierć i życie. Łamała konwenanse, męskie serce, szła pod prąd. Piękna, niezależna, kapryśna, szalona.
O tym, jaka była opowiadają w tej książce m.in. Kazimierz Kutz, Wowo Bielicki, Grażyna Hase, Jan Laskowski, dwaj mężowie Tuszyńskiej. Wspominają początki jej spektakularnej kariery, mówią o osobistych i zawodowych relacjach, jakie ich z aktorką łączyły, ale też starają się pokazać sedno jej osobowości. To coś, co zdecydowało o jej sukcesie, ale też doprowadziło ją na samo dno; alkoholowego nałogu, samotności, zapomnienia. Nie ma w tych wspomnieniach epatowania sensacją. Jest wiele ciepłych, wzruszających słów. Ale też sporo smutku, żalu, goryczy.
Tak pisze Kazimierz Kutz:
"Zmarnowano ja. Zmarnowano wszystko. Jej talent, wdzięk, urodę. Wszyscy chcieli wyłącznie brać od niej, ale nie dając nic w zamian."To właściwie pointa tej opowieści; pięknej opowieści o wyjątkowej kobiecie. Tak mocno uwielbianej, jak szybko zapomnianej.
Mirosław J. Nowik "Tetetka. Wspomnienie o Teresie Tuszyńskiej", Prószyński i S-ka, 2013 r.
Ne ukrywam, że chciałabym poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńNie znam Tuszyńskiej i jakoś nie ciągnie mnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona. Sięgnę po książkę. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń