Ale od początku. Oto mamy małżonków,
którzy są wyraźnie sobą znudzeni i rozdrażnieni. Znają się tak dobrze, że
potrafią przewidzieć niemal każdy swój gest. A równocześnie prowadzą
między sobą swoistą grę kłamstw, niedomówień, uników. W tej ciężkiej,
napiętej atmosferze mężczyzna nagle oświadcza, że chce rozwodu. Żona, która od
miesięcy ma romans z jego wspólnikiem, reaguje na to histerycznie.
Małżonkowie rozchodzą się każde w swoją stronę; ona idzie na zakupy, on na
sanki.
Przy okazji poznajemy Jane, szefową bohaterki i Kaspera, wspólnika
męża. Wydaje się, że to początek rodzinnego dramatu, który może rozwijać się
w każdym możliwym kierunku.
Ale tu autor ma dla nas niespodziankę. Zamiast kolejnych
tajemnic, intryg i małżeńskich kłótni dostajemy zupełnie nową, odrealnioną
historię. To ta druga, fantastyczna płaszczyzna powieści, która ma swoje mocne
zaczepienie w realnym świecie. Pięcioro bohaterów „Kąpiąc lwa” ma
w jednej chwili ten sam sen. To sen niezwykły i demaskatorski
zarazem, gdyż wszyscy znają w nim swoje najskrytsze sekrety.
Nagle wszyscy zostają zawieszeni między snem a jawą,
przeszłością i teraźniejszością. Co jest fantazją, co wyobrażeniem, co
marzeniem, a co iluzją? Jonathan Carroll wkracza na grunt magicznego
realizmu i pokazuje swoją mistrzowską formę. Balansuje na granicy
realności i absurdu, miesza czasy i światy. Prowadzi nas przez kręte
labirynty wątków, postaci, emocji. Rządzi tym wszystkim Chaos, który daje się
we znaki wszystkim – czytelnikom również. Ale ten zawrót głowy jest
naprawdę mocny i przyjemny.
Jonathan Carroll „Kąpiąc lwa”, Rebis, 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz