Dużym atutem tej powieści jest tempo. "Wilczyca" pędzi tak, że trudno złapać oddech. Widać w tym temperament i determinację autorki, by wciągnąć czytelników w swój świat; zaintrygować, zaszokować. To świat pełen blichtru, łatwych pieniędzy, a przy tym okrutny i bezwzględny. Chodzi w nim o jedno: przetrwać.
O Karolinie wiemy, że jest młoda, wrażliwa, niedoświadczona, pięknie gra na pianinie, ma bogatych rodziców, a jej największym problemem jest toksyczna relacja z matką. I nie chodzi o zwykłe kłótnie między matką a córką. Matka Karoliny w wyrafinowany sposób znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, co właściwie jest punktem wyjścia do dalszych decyzji życiowych dziewczyny.
Poszukując akceptacji i dążąc za wszelką cenę do samodzielności Karolina zaczyna swoją przygodę ze środowiskiem gdańskich gangsterów (przy okazji poznaje nawet słynnego "Nikosia), rozsmakowuje się w dużych pieniądzach, doskonale się przy tym bawiąc.
Otrzeźwienie, bardzo bolesne, przychodzi w areszcie. Ten etap życia dziewczyny poznajemy bardzo dokładnie, szczegóły są drastyczne, co uwiarygadnia efekt traumy. "Nigdy już tu nie wrócę" - mówi Karolina opuszczając więzienną celę. I jest w tych słowach zapowiedź zmiany, która rzeczywiście zachodzi. Tylko czy rzeczywiście tak łatwo uciec od siebie, od swojej rodziny i starych znajomych? Wybawieniem ma być ukochany, który zjawia się niczym książę z bajki (mam wrażenie, że autorka celowo poleciała "Harlequinem"), ale wydaje się, że happy end, którym kończy się książka to dopiero zapowiedź niezłej burzy z piorunami.
Czekam więc na dalszy ciąg, bo to historia odważna i nietuzinkowa (coś mi mówi, że będzie i morał). Gdyby jeszcze powycinać nadmiar słodkich przymiotników, które językowo nijak nie grają z brawurową i wcale nie cukierkową fabułą, byłoby idealnie.
Sylwia Koperska "Wilczyca", Prószyński i S-ka, 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz