Miłośniczki twórczości Sylvii Plath, w szczególności te zafascynowane jej życiem, znajdą w tej książce coś, czego nie ma ani w "Dziennikach", ani w "Szklanym kloszu", ani w wierszach poetki. Znajdą historię pięknej, próżnej, wesołej, beztroskiej młodej kobiety, która miała wielki apetyt na życie.
Elizabeth Winder pokazuje w swojej książce miesiąc z życia Sylvii Plath. Ten miesiąc Sylvia spędziła na stażu w Nowym Jorku, który odbywała w prestiżowym piśmie "Mademoiselle". Dla dwudziestoletniej Sylvii było to wejście w świat wielkiego miasta: dziennikarstwa, mody, zabawy, nowych znajomości. Ten świat zafascynował młodą dziewczynę, oczarował, pochłonął ją bez reszty. Ale był też w jakimś sensie cezurą między czasem niewinności, a dorosłością. Był bolesnym zderzeniem młodzieńczych nadziei z rzeczywistością. Był w końcu inspiracją do napisania "Szklanego klosza" i zalążkiem załamania nerwowego, które zaciążyło na przyszłym życiu poetki.
Ale wróćmy do tego gorącego, dusznego czerwca 1953 roku w Nowym Jorku, który Sylvia dzieliła między pracę w redakcji, zakupy, strojenie się na przyjęcia, flirty. Widzimy ładną blondynkę, która nosi twarzowe toczki, maluje starannie usta czerwoną szminką, umiejętnie dobiera stroje. Jest dowcipna, wesoła, pełna energii, inteligentna, wygadana i trochę nieokrzesana. Jest samą kwintesencją młodości i witalności, której wiele się wybacza.
To zupełnie inny portret Sylvii Plath niż ten, który wyłania się z lektury jej "Dzienników", czy chociażby "Szklanego klosza", za sprawą których poznajemy mroczną, depresyjną, autodestrukcyjną stronę poetki, która ostatecznie doprowadziła ją do samobójczej śmierci. Plath pokazana przez Elizabeth Winder ma wielki apetyt na życie; na pracę, miłość, nowe doświadczenia - na życie w każdej jego odsłonie. Można by nawet powiedzieć, że to zwykła, amerykańska dziewczyna "z sąsiedztwa". Trochę próżna, trochę przewrażliwiona na punkcie swojej urody, marząca naiwnie o wielkiej miłości. Kochająca zakupy, dobrą zabawę, ładne sukienki. Ale też szalenie zdolna, ambitna, uparta i wrażliwa. Zbyt wrażliwa, zbyt zdolna i zbyt ambitna.
Winder zadała sobie sporo trudu, by nakreślić taki właśnie - niejednowymiarowy - portret Plath. Sięgnęła do jej zapisków, notatek, wspomnień koleżanek Sylvii ze stażu. Przyjrzała się jej fotografiom, a nawet analizie jej charakteru pisma z tego okresu. I osiągnęła zaskakujący rezultat. Postać Sylvii Plath, która do historii przeszła jako znakomita poetka, zmagająca się z chorobą psychiczną i zmarła przedwcześnie samobójczą śmiercią - dostała w tej książce nowe życie. Bez patosu, wielkich słów; zwykłe życie fajnej, mądrej dziewczyny.
Elizabeth Winder "Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953", Marginesy, 2015 r.
Oglądałam o Sylvi film dokumentalny i bardzo mnie zaintrygowała. Może sięgnę po tę książkę, skoro pokazuje jej życiorys z innej strony :)
OdpowiedzUsuńMuszę się z tym zapoznać;d
OdpowiedzUsuńTakie też są "Listy do domu" Plath - wiekszość właśnie z czasu przed załamaniem
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis:)
OdpowiedzUsuńciekawa propozycja:)
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać! :)
OdpowiedzUsuń