Dobry, polski kryminał. Precyzyjny, logiczny, skondensowany. Bez zbędnych słów i niepotrzebnych wątków. Z niecierpliwością czekam zatem na kolejny tom z komisarzem Sławkiem Krukiem w roli głównej.
Tytułowy Kruk to nazwisko komisarza, którego specjalnością jest oczywiście ładowanie się w kłopoty. Po jednej ze swoich "wpadek" (w niekonwencjonalny sposób prowadził przesłuchanie) musi udać się na przymusowy urlop. Nie trwa on jednak długo, gdyż młoda pani prokurator Marta Krynicka zleca mu prowadzenie śledztwa w sprawie tyleż brutalnego co tajemniczego morderstwa. Na plaży w gdańskim Jelitkowie znaleziono worek z ludzkimi szczątkami. Wszystko wskazuje na mord rytualny.
Kruk ostro bierze się do pracy, łapie kilka tropów, z właściwą sobie dociekliwością drążąc każdy z nich. Tymczasem pani prokurator uparcie zmierza w zupełnie przeciwnym kierunku, którego konsekwencją jest umorzenie śledztwa. Kiedy wydaje się, że Kruk jest coraz bliżej rozwikłania zagadki, Marta Krynicka każe mu zakończyć śledztwo. To oczywiście jeszcze bardziej nakręca bezkompromisowego komisarza, który nie odpuści, dopóki nie wskaże faktycznego sprawcy zbrodni.
Konfrontacja jest nieunikniona, a kłopoty to - jak wiadomo - specjalność każdego dobrego gliny. Tak jest i w tym przypadku. Są kłopoty, również te z pięknymi kobietami, są dziwne powiązania i towarzysko-polityczne układy, które dodatkowo komplikują sprawę.
Jest ciekawie - i to na pewno mocna strona tej książki. Jest też utrzymane odpowiednie napięcie, które trzyma do końca. Jest w końcu mocny finał. Ale niewątpliwie najmocniejszą stroną "Kruka" jest on sam. Mocny glina z ludzkimi słabościami. Da się lubić i chce się go więcej. Dlatego z niecierpliwością czekam zatem na kolejny tom z komisarzem Sławkiem Krukiem w roli głównej.
Piotr Górski "Kruk", HarperCollins, 2017 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz