sobota, 4 sierpnia 2012

Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski "Sierpniowe kumaki"

Tę książkę wzięłam ze sobą na krótki urlop, który spędzałam na Helu. Nieprzypadkowo - akcja kryminału rozgrywa się bowiem w sierpniu na Półwyspie Helskim. Tu, do malutkiej i na pozór uśpionej Kuźnicy przyjeżdża na wakacje podkomisarz Adam Tyszka, ktory marzy tylko o tym, by napić się piwa, wyspać do woli i popatrzeć bezmyślnie w słońce. Oczywiście nic z jego planów nie wyjdzie. Młody policjant już na początku swojego urlopu wpakuje się w poważne kłopoty. Okaże sie, że spokojne nadmorskie miejscowości pełne są mrocznych tajmnic, a trup się w nich gęsto ściele.

Poza wspomnianym Tyszką w książce spotkamy jeszcze kilku innych stróżów prawa, których dość szybko możemy podzielić na dobrych (czytaj: bystrych, skutecznych, inteligentnych) i złych (leniwych, bezmyślnych, cwanych) gliniarzy. W tej pierwszej grupie, obok Tyszki, pojawi się jego szef nadkomisarz Edmund Polański. Przyjedzie on nad morze wyciągać swojego podwładnego z kłopotów, w których - nomen omen - swój udział mieli miejscowi policjanci. To właśnie ci "źli" gliniarze, wśród których prym wiedzie aspirant Jarosław Kluk z Pucka. Przyjdzie jednak moment, gdy obie grupy połączą siły, by rozwiazać tajemnicę kilku morderstw, porwań i innych tejemniczych zdarzeń, które skumulują się w ciągu zaledwie kilku dni na pełnym wczasowiczów Półwyspie Helskim.

Miejsce akcji to zresztą najjaśniejszy, moim zdaniem, punkt "Sierpniowych kumaków". Razem z bohaterami możemy bowiem poznać ciekawe miejsca na Helu, zajrzeć w fajne jego zakamarki, poznać ich historię. Dla mnie ta książka była swoistym przewodnikiem po Władysławowie, Juracie, Pucku, Kuźnicy i innych miejscowościach, które odwiedzałam czytając kryminał duetu Sajkiewicz-Ostaszewski.

Co do samej fabuły, to wydaje mi się ona niepotrzebnie zawikłana, miejscami niekonsekwenta i widać, że nie była pisana jedną ręką. Bohaterów jest zbyt wielu, podobnie jak zbyt wiele jest wątków w tej historii; urywanych, pozostawiający niedosyt. Być może każdy z autorów, pisząc swoją część książki, chciał ją możliwie uatrakcyjnić i wyszło tych "atrakcji" zbyt dużo. A wiadomo; lepsze jest wrogiem dobrego. Im prościej, tym lepiej.

Ale na wakacje na Helu zdecydowanie polecam; będzie i przyjemnie, i pożytecznie.

Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski "Sierpniowe kumaki", Wydawnictwo W.A.B., 2012 r.

Moja ocena 4,5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...